***
Gwarną ulicą idąc wolno,
Czy w przepełniony wchodząc chram,
Czy siedząc z młodzieżą swawolną,
W swych myślach pogrążony trwam.
I mówię tak: lata przeminą,
Ilu bym tu nie widział nas,
Spotkania z wieczności krainą
Dla wszystkich kiedyś przyjdzie czas.
Gdy widzę tam, gdzie były lasy
Dąb, który wiele przetrwał burz,
Myślę: przeżyje on me czasy,
Jak wiek mych przodków przeżył już.
Gdy czule niemowlę całuję,
Już wtedy myślę: żegnam cię!
Ja tobie miejsce ustępuję:
Ty kwitniesz, ja w proch zmieniam się.
Dni życia, godziny, minuty
Uważnie śledzę w myślach mych,
Bo tajemnicy mgłą osnuty,
Swój kres wyczytać pragnę w nich.
Jaka i gdzie śmierć mi pisana:
W boju, w obczyźnie, w falach mórz?
Jaka dolina zapomniana,
Mój proch na wieki przyjmie już?
A choć to czucia pozbawionym
Powinno obojętnym być,
Pragnę, by moich stron rodzonych,
Ziemia mnie kiedyś mogła skryć.
I niechaj wiecznie życie młode
Rozkwita u mogiły bram,
A świat zachowa swą urodę,
Choć jest tak nieprzyjazny nam.
1829