Pobierz Akant 2025 nr 4
Pobierz Akant 2025 nr 4
„Patrzę na trzy książki – trzy tomy ripost GRZEGORZA MISIEWICZA i zastanawiam się jak powstają – jak rodzą się te zwięzłe kompozycje – jakby fragmenty wyrwane z rozmów, czy z rozmyślań? Czy autor rozmawia sam ze sobą? Czy staje przed lustrem, twarzą w twarz i patrząc sobie w oczy zadaje pytania i od razu na nie odpowiada? Czy też po prostu myśli ripostami? A może analizując konkretny problem ulega pewnemu rozdwojeniu osobowości, jest sobą i swym przeciwnikiem, pytającym i prześmiewcą – ironistą? A może... wszystko jest tu możliwe? Zarówno przemyślenia, jak i wnikliwe obserwowanie rzeczywistości, wychwytywanie szeptów, podszeptów, strzępów rozmów, fragmentów wypowiedzi... Każda choroba znajduje swe antidotum, szczepionkę... A każdy punkt ma swój antypunkt. I nie wiadomo, które zwierciadło jest realne, a które jest skrzywione... I czym jest prawda, której stale się domagamy? I tu zbliża my się do magii, magii oczywiście literackiej, do zjawiska wieloznaczności pojęć i słów. To już nie zwyczajna satyra, to wyższa półka, bogactwo myśli i języka...
W pierwszej dekadzie XXI wieku w Krakowie zaczęły być organizowane spotkania poetyckie w knajpach i nie chodziło o wieczorki znanych poetów, ale spotkania dla początkujących. Często połączone były z koncertami muzycznymi, na których występowały zespoły rockowe, metalowe, czy hiphopowe. Były te spotkania następstwem propagowania poezji slamowej przez krakowski „Ha!art”, gdzie promowano prostotę, rymy, problematykę społeczną i ostre komentarze. Nie znałem dobrze tych kręgów, ale chyba, w którymś momencie środowisko knajpianej literatury podzieliło się na obóz performerów i zwyczajnych poetów. Takie spotkania poetyckie dla początkujących prowadzone były w ramach cyklicznych spotkań „Kulturkampf”, „Poezje i herezje”, ale także w Kawiarni Artystycznej.
Próbę rozszerzenia granic literatury pięknej należy moim zdaniem przyrównać do wycieczki górskiej podjętej przy najwyższym zagrożeniu lawinowym. Jest desperacka, wynika jednak z fatalnej kondycji ekonomicznej środowiska literackiego, zwłaszcza osób zrzeszonych w ZLP w którym przeważają seniorzy, mający ograniczone możliwości zarobienia choćby z uwagi na niesprawności, utrudnioną mobilność a czasem nawet wykluczenie cyfrowe. Oferowanie warsztatów, recenzji, praca jurora to często jedyna możliwość finansowania własnej pisaniny, a przede wszystkim jej reklama i sposób na zdobycie czytelnika, który zakupi publikację swojego mistrza.
Wydaje się, że najważniejszą rolę w życiu człowieka odgrywają głównie dwie nauki: matematyka i język ojczysty z literaturą, rozumianą jako jego integralna część. O ile matematyka jest dziedziną konkretną, konsekwentną, uporządkowaną, logiczną, a rozwiązanie matematycznego zadania ma tylko jedną prawidłową odpowiedź, o tyle w literaturze już tak nie jest, a jednoznaczne doprecyzowanie jej definicji i wyznaczenie granic napotyka trudności i rozbieżności natury subiektywnej.
– Ludzie listy piszą… – śpiewali kiedyś „Skaldowie” kreśląc błogosławioną i kolorową wręcz atmosferę wypowiadania/opowiadania się ludzi słowem kierowanym do drugiego człowieka. Technika i technologia, też będąca wytworem człowieka, ale już mająca w sobie diaboliczny mechanizm samonakręcania się, rozbiła ten sielankowy świat, wprowadzając w miejsce listów komunikaty elektroniczne, w tym także obrazkowe. Ale natury ludzkiej nie da się tak łatwo na stałe zamknąć w elektronicznej klatce. Irmina Kosmala odkryła to, pisząc:
Sławomira Krzyśki nie ma potrzeby specjalnie przedstawiać wśród licznych czytelników „Akantu”. Obok Stefana Pastuszewskiego, Marka S. Podborskiego czy Jerzego Utkina, należy on do autorów najpłodniejszych literacko. Dotyczy to nie tylko obecności na periodycznych łamach, ale przede wszystkim publikowanych książek. Jeszcze nie ucichły echa po wydaniu Chwili wyciszenia (Gniezno 2024), a już robi się coraz głośniej o nowej książce poetyckiej Krzyśki Czerwona biel (Bydgoszcz 2024).
Małżeństwo literatów z Krakowa, Jolanta Szymska-Wiercioch i Wojciech Wiercioch, to – pośród redaktorów antologii – świetni profesjonaliści, czyli starzy wyjadacze, że użyję tak prostackiego określenia. Wydali drukiem już parę opasłych książek, wspólnie zredagowanych, np. Księgę anegdot polskich (2007), Anegdoty z czterech stron świata (2020), Polskę w anegdotach (2021). Razem napisali też powieść biograficzną o sławnym prof. Antonim Kępińskim Psychiatra i demony (2019) oraz potężne, fabularyzowane dzieło o Mikołaju Koperniku (tzw. Księgi Mikołajowe, 2021-22, dwa tomy, łącznie ponad 1500 ss.).
W 2024 roku, nakładem Związku Literatów Polskich Oddziału w Gorzowie Wielkopolskim oraz Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Z. Herberta, została wydana książka Heleny Skonieczki (ex domo Dobaczewskiej) pt. Żywe Drzewo Włodzimierza. Jest to biografia Włodzimierza Korsaka (1886–1973), polskiego podróżnika, Głównego Łowczego RP oraz łowczego w Dyrekcji Lasów Państwowych w Wilnie, fotografa, pisarza, w tym autora kultowego dzieła Rok myśliwego (1922).
„horyzont pełen migoczących iluzji
jednej z nich mogę być bohaterką
dla innej mogę pozostać tłem
wszystko jest moim wyborem”
„Zima”, „O! Nie!” Marlena Zynger
Kolejny zbiór poetycki Mieczysława Arkadiusza Łypa zdaje się uznawać piękno, w rozmaitych jego przejawach i formach, za domenę trwania i przetrwania, swoiste sedno egzystencji. „Wszystko moje dopóki patrzę”, „Wszystko moje/ dopóki piszę” – to słowa, które odnajdziemy w wierszu Dopóty dopóki, niosącym z sobą życiowe przesłanie, ujmującym to, co z punktu widzenia podmiotu mówiącego (tego utworu i całego zbioru) stanowi cel, istotną wartość i filozoficzną głębię trwania. Trzeba patrzeć i dostrzegać, dać się uwieść pięknu Boskiego i ludzkiego zarazem świata, bo tylko wtedy życie nabiera barw i blasku. Twórczy talent ma zaś dodatkowy atut – pozwala owo piękno utrwalić, znaleźć dla niego obrazową i słowną formę. I trzeba to robić w ulotnej, szczególnej chwili – hic et nunc. Bo tego wymaga istota twórczego natchnienia i potrzeba ocalenia piękna, dzielenia się nim z innymi i z sobą samym.
Historia książki Maki jest naprawdę niezwykła – jej zaistnienie to splot przypadków, trud kilku osób w odtwarzaniu losów jej głównego bohatera, młodego Żyda o imieniu Moryc, oraz skrupulatna praca autora, który traktuje swoje pisanie jako posłannictwo, mówiąc o sobie, że jest jedynie palcem na klawiaturze. Trudno tu nie zauważyć zbieżności ze słowami poety Kazimierza Hoffmana: (…) jesteśmy ręką piszącą. Kto / powiedz. Kto nami pisze?. Nie była to jednak świadoma inspiracja, gdyż autor Maków w momencie wypowiadania powyższych słów nie znał jeszcze twórczości Hoffmana, tym bardziej różne sploty okoliczności wydają się zdumiewające.
Stefan Pastuszewski to znany i ceniony w środowisku literackim poeta, prozaik, publicysta, krytyk literacki, tłumacz a także wydawca. Niedawno nakładem prowadzonego przez niego Instytutu Wydawniczego „Świadectwo” ukazał się jego najnowszy tomik poetycki pt. Na krawędzi.
Czasem jest coś takiego w obliczu człowieka, że ma na twarzy wypisaną informację – oczywiście dostrzegalną przez niewielu – co jego siła twórcza jest mocno zaangażowana w utrwalenie słowem na kartach księgi „śladów niespodziewanych na przełaj”. Taki powiew zamyślenia poczułem od Tadeusza Karabowicza w czas luźnej rozmowy w pracowni artystycznej „Krezbi” w Lądku Zdroju, przed IV Nocą Poetów (2020). Lubelski gość został uhonorowany nagrodą Gnoma (kryształowa pryzma z wygrawerowanym nazwiskiem laureata) im. Marianny Bocian.
Sobota 20 kwietnia – wyjazd
Jedziemy do naszej stałej bazy po polskiej stronie – do Bargłowa Kościelnego niedaleko Augustowa. Po drodze zwiedzamy Muzeum Przyrody w Drozdowie koło Łomży. Bardzo ciekawy to obiekt, godzien odwiedzenia. Mieści się ono w dawnym pałacu rodziny Lutosławskich otoczonym dużym parkiem. Muzeum zawiera szereg ekspozycji, które doskonale prezentują się we wnętrzach dworu. Sale są poświęcone:
Nie przekraczający miliona osób, łącznie z emigrantami [Ernest Hemingway: „W każdym porcie na całym świecie można natrafić na przynajmniej dwóch Estończyków”], naród estoński bardzo dba o swoją tożsamość i obecność w świadomości świata. Obecnie, jak zauważyliśmy w „Świecie Inflant” [2024, nr 7, s. 1], Estonia jest europejskim liderem w potępianiu rosyjskiej agresji na Ukrainę.