Ty powiernicą byłaś mi...
Ty powiernicą byłaś mi nie raz,
Gdy wśród swawoli smutki się zdarzały;
Spędzałem z tobą mojej wiosny czas,
Kiedy czarowne sny się zaczynały.
Czekałem chwili, kiedy obok mnie
Jako wesoła staruszka się zjawisz,
Figlarnie błysną okulary twe
I mnie dziecięcą grzechotką rozbawisz.
Mój słuch pieściły słowa pieśni twych,
Kołyską moją czule kołysałaś
I wśród pieluszek zostawiłaś mych
Tę fletnię, którą ty zaczarowałaś.
Jak krótki sen było dzieciństwo me,
Lecz beztroskiego chłopca też lubiłaś;
On w jednej z muz rozpoznał rysy twe,
A ty go kiedyś cicho odwiedziłaś.
Lecz inną miałaś postać, inny strój,
Jak miło byłaś cała odmieniona!
Jak twarz uśmiechem była rozjaśniona
I jakim ogniem wzrok zapłonął twój!
Szata niesfornie sfałdowana, biała,
Wdzięcznie twą wiotką postać spowijała.
Wianek z róż swoje słodkie wonie słał,
Od których włosy pachniały tak miło,
Sznur żółtych pereł czasem lekko drżał,
Gdy pierś westchnienie ciche poruszyło…
1822