Sobota, 7 listopada 2015 roku, wieczór. Zaczynam pisanie dziennika. Nie wiem, czy rozpoczynanie czegoś nowego powinno mieć miejsce w takim czasie i o takiej porze, co więcej – bez żadnego planu i przygotowania. Ale każdy dzień i każda pora może się okazać dobra lub zła na ważne przedsięwzięcia. Czas to pokaże. Tytuł już mam: "Zapiski starego sceptyka”;
wydaje się dobry, odpowiadający charakterowi tego, co chciałbym robić. Zapiski oznaczają pewną niedoskonałość, a to w dzienniku nie przeznaczonym do druku nie jest wadą, zaś sceptycyzm jest cechą, którą cenię tym bardziej, im dłużej chodzę po najlepszym ze światów. Sceptyk to człowiek nieufny, krytyczny, stawiający niewygodne pytania. Stąd też jest osobnikiem niezbyt lubianym przez przyjaciół, a także przez wszelką władzę; on przecież podważa powszechnie utarte prawdy, wątpi w dobre intencje ludzi, wykazuje, że nie wszystko czynią najlepiej.
Piłat, jeden z najdawniej opisanych przez historię sceptyków, na oświadczenie Chrystusa, że nie czyni nic innego, tylko głosi prawdę, zapytał: "- Cóż to jest prawda?” Nie zapisano odpowiedzi, ale zapewne Piłat wcale jej nie oczekiwał. Już bowiem w pytaniu zawarta jest postawa pytającego, jego pewność, że nie ma jednej i ostatecznej prawdy, że w każdej prawdzie jest jakaś cząstka fałszu. Czy dzisiaj, gdy największe "autorytety” podają nam do przyjęcia tak różne prawdy – filozoficzne, religijne, estetyczne, wreszcie polityczne – instytucja sceptyka nie jest potrzebna bardziej niż kiedykolwiek? Zadawać więc będę sobie pytania i próbował na nie odpowiedzieć. To jest zadanie współczesnych inteligentów (jeżeli jeszcze tacy są): pytać, zmuszać do odpowiedzi, nakłaniać do myślenia. A jeśli spotka nas los Sokratesa, który społeczeństwu ateńskiemu takie pytania zadawał? Cóż, proces i śmierć przez otrucie nie jest moim marzeniem, ale czasy mamy inne, a porównanie z Sokratesem jest żartem, bo nie chcę powiedzieć , że przejawem pychy.
Żeby sprostać wymaganiom gatunku, który ma być zapisem także zdarzeń codziennych, przytoczę fragment "Dziennika“ Aleksego Suworina z lat 1893-1907, by potem nawiązać do jego klimatu. Autor zapisał: “Była u mnie poetka Łochwicka. Napisała dramat liryczny o królowej Sabie. Powiedziałem jej, że kiedy się tak wiele mówi o miłości, to staje się nudne, a kiedy królowa Saba i Hiacynt rozmawiają o miłości, to jest jeszcze nudniejsze. Bardzo się zestarzała. To bardzo miło z jej strony.” Czy mogę w ten sam sposób opowiedzieć historię z wernisażu w kołobrzeskiej GSW, na którym wczoraj, w piątek 6 listopada, swoje rysunki prezentował Darek M.? Prace w większości średnie, dobrych tylko kilka i to starszych, które już wcześniej widziałem. Spotkałem sporo znajomych, Marzena B. bardzo się zmieniła, była bez słynnego kapelusza, ale znowu pisze w czymś, co trudno nazwać gazetą. I , pisze tak jak dawniej. Ale to i tak bardzo miło z jej strony. W galerii sporo Vipów, jak zwykle, kiedy spodziewają się dużej widowni. Wszyscy zabierali niepotrzebnie głos, na szczęście krótko. Jeden z nich, J. W. o malarzu mówił: kolega, na co bohater wernisażu, po części oficjalnej powiedział mi na osobności: - Dlaczego mówił o mnie "kolega”, przecież on malował tylko ściany w przedpokoju?
A katalog wystawy byle jaki, jakby pieniędzy i pomysłu zabrakło; w rezultacie był odpowiedni do prezentowanych prac.
Przeczytałem napisane wyżej słowa i zastanowiły mnie drobne złośliwości, które znalazły się w tekście. Ale przyznaję, że denerwuje mnie takie "bratanie się” z artystą, najczęściej nieuprawnione, dla dodania sobie brakującego poczucia wartości. Przypomina mi się anegdota, którą opowiadano o spotkaniu początkującego poety z Tuwimem (a mogło to odnosić się do innego, znanego poety, z anegdotami tak bywa). Otóż do stolika, przy którym grano w brydża podszedł adept sztuki poetyckiej i zapytał Mistrza: - Kolego, czy mogę poczęstować się papierosem? Na to Tuwim odparł: - To pan też ma reumatyzm? Odpowiedź celna i bez złośliwości, zupełnie inaczej niż w "Nocniku” Andrzeja Żuławskiego, pełnego inwektyw zgorzkniałego erudyty. Ale do niego pewnie wrócę kiedy indziej. Jeżeli wrócę.