Aby zrozumieć obecny stan Kościoła na Białorusi, uwarunkowania duszpasterskie, trzeba zapoznać się z historią tego Kościoła. To, co było do tego czasu, bardzo rzutuje na teraźniejszość, bo przecież w tej historii kształtowała się mentalność katolików na Białorusi oraz ich prawosławnego i Staroprawosławnego, tudzież ateistycznego otoczenia. Od pewnego czasu jest to także otocznie ewangelikalne (baptyści, zielonoświątkowi, adwentyści, jehowici).
I Kościół Katolicki na Białorusi w latach 1917-1990
1. Pod zaborem carskim
W byłym ZSRR funkcjonuje określenie Kościoła katolickiego jako polskiego Kościoła. Ma to swoje uzasadnienie w tym, że historycznie Polacy byli głównie katolikami rzymskimi, i stąd na przykład na terenie Rosji azjatyckiej geografia parafii i parafii katolickich pokrywa się z geografią zsyłek czy przymusowego wysiedlenia Polaków, chociaż też sporo jest tam Niemców. Także dziś ok. 80% katolików na Białorusi to Polacy.
Pozwala to zrozumieć, że proces rusyfikacji po powstaniu styczniowym był także procesem umniejszania liczebności Kościoła katolickiego, i odwrotnie: przez konwersję na prawosławie następowała rusyfikacja. W niektórych miejscowościach zabierano kościoły i przeznaczano na cerkwie. Siłą zlikwidowano Unię i wszystkie kościoły unickie przekazano prawosławnym. Ocenia się, że ogółem odebrano katolikom 2500 świątyń, skonfiskowano wiele dóbr kościelnych, szczególnie klasztornych. Księża w carskiej Rosji byli inwigilowani, utrudniano im wzajemne kontakty, byli pozbawieni stałych dowodów osobistych na równi z włóczęgami. Za drobne przekroczenia zarządzeń państwowych byli karani grzywną czy zsyłką do klasztoru, w głąb Rosji lub na Syberię.
W kwietniu 1905 r. został ogłoszony manifest tolerancyjny. Po tym roku powstało wiele świątyń, w tym nie tylko rzymskokatolickich ale i staroprawosławnych. Przez kilka lat względnej wolności Kościół umocnił się liczebnie i organizacyjnie. Powstały nowe diecezje. Wkrótce jednak rozpoczął się okres ciężkich prześladowań, mających doprowadzić do całkowitej likwidacji Kościoła katolickiego.
2. W państwie sowieckim po rewolucji 1917 r.
Cechą charakterystyczną polityki wyznaniowej komunistów był cynizm i hipokryzja. Zajadła nienawiść i atak na religię maskowano swobodą wyznania i praworządnością. Aresztowania księży i świeckich, zamykanie ośrodków sakralnych miało zawsze jakiś pretekst.
Pierwszym aktem prawnym dotyczącym religii był dekret Komisarzy Ludowych z 23 I 1918 r. o rozdziale Cerkwi od państwa i szkoły od Cerkwi. Majątek Kościołów stawał się własnością państwa, jednak same świątynie i przedmioty kultu mogły być wydzierżawiane wierzącym.
Duchowieństwo zostało pozbawione praw obywatelskich. Dekret z 3 VIII 1922 r. całkowicie uzależniał życie religijne od decyzji władz państwowych. Wprowadzał obowiązek rejestrowania związków i stowarzyszeń nie mających na celu zysku. Tym samym zostały rozwiązane dotychczasowe parafie. Aby znów mogły funkcjonować, musiały zostać na nowo zarejestrowane jako lokalna organizacja religijna. W tym celu musiał powstać komitet złożony z 20 osób (tzw. dwadcatka), który składał petycję o rejestrację, a następnie brał w dzierżawę obiekt kultu.
Stopniowo zamykano te obiekty. Stosowano przy tym różne preteksty. Władze nakładały na parafie wysokie opłaty za dzierżawę budynku kościelnego lub inne podatki, jak renta za ziemię, ubezpieczenie od pożaru, opłaty za energię elektryczną; nakazywały remont budynku i same wyznaczały kosztorys, żądając zapłacenia wszystkiego w wyznaczonym terminie. Niewypełnienie tych zobowiązań było powodem zamykania świątyń. Podatki ustalano takie, aby nie można było ich zapłacić. Na przykład podatek od katedry rzymskokatolickiej w Mińsku w r. 1935 wynosił 4 tys. rubli, a w roku następnym wyznaczono 7,5 tys. rubli. Władze bardzo lubiły tzw. inicjatywy oddolne, oczywiście dobrze przygotowane i pokierowane. Tak więc były listy robotników do redakcji czy listy z podpisami do władz o zamknięcie kościoła. Tak było na przykład z kościołem pw. św. św. Symeona i Heleny w Mińsku, gdzie aktywiści nachodzili ludzi w domach i przez zastraszenie wymuszali podpisy pod wnioskiem o zamknięcie świątyni. W Homlu w miejscowej gazecie opublikowano list trzech polskich robotników domagających się zamknięcia kościoła. Stosowano też aresztowanie członków „dwadcatki". W ten sposób do roku 1936 zamknięto wszystkie kościoły w ZSRR, z wyjątkiem jednego: kościoła pw. św. Ludwika w Moskwie, który miał zaspokajać potrzeby religijne dyplomatów.
Sposobem rozbijania Kościoła było także aresztowanie księży. Najczęściej skazywano ich na łagry lub karę śmierci nie wyrokiem sądowym, lecz w trybie administracyjnym KGB. Ta procedura pozbawiła ich możliwości skorzystania z amnestii, jaką ogłoszono z okazji najpierw 10-lecia, a potem 15-lecia zwycięstwa rewolucji. R. Dzwonkowski podaje, że w latach 1918-1921 zamordowano bez wyroku 24 księży. W następnych latach nie wydawano wyroków śmierci lub wydany wyrok zamieniano na 10 lat łagrów. W 1935 r. wydano dwa wyroki, a w latach 1937-1938, okresie szczególnych represji stalinowskich, wydano i wykonano wyroki śmierci na 120 kapłanach. W sumie, według niepełnych danych, represjom poddano w ZSRR 475 księży, z nich 269 zmarło wskutek prześladowań.
Wobec księży stosowano terror psychiczny: ustawiczne kontrole, nachodzenia, wzywania do władz itp. Wszelkim sposobami podważano autorytet duchownych. Jedną z metod było prowokowanie i wykorzystanie apostazji duchownych. Relacje o tym miały jednakowy scenariusz. Celem wywołania większego efektu wyrzeczenie się kapłaństwa miało miejsce na nabożeństwie w parafii, w której dany ksiądz pracował, niekiedy na odpuście. W każdym wypadku złamani psychicznie duchowni publicznie zdejmowali sutanny, a bezpośrednio przed tym wygłaszali antyreligijne i antykościelne kazanie, a następnie wszystko to było publikowane w gazetach.
Wspominam o tym, bo także w mojej parafii ludzie wspominają taki przypadek. Po ogłoszeniu w gazecie "Orka", wychodzącej w języku polskim, o tym, że ksiądz „odkazał się od prestoła", nastąpiły liczne aresztowania aktywnych katolików. W swojej pracy ks. R. Dzwonkowski podaje, że z Białorusi porzuciło kapłaństwo trzech kapłanów, podając ich nazwiska, nie ma wśród nich nazwiska Jaruszewicz czy Jaroszewicz, o którym mówią moi parafianie.
Prowadzono walkę ideologiczną. Propagandą ateistyczną kierował utworzony w tym celu Związek Bezbożników. Uczestniczyły w niej organizacje młodzieżowe, szkoła, prasa. Wykorzystywano różne metody, między innymi wspomnianą wyżej apostazję. Był zakaz posiadania ikon, publicznej modlitwy, nie wolno było uczyć dzieci pacierza.
Mimo wszystko ludzie modlili się w ukryciu. Na przykład w Szatiłkach - jak wspominają Anna Stanisławowna Mankiewicz i jej siostra, Maria Stanisławowna Tracewskaja - kobiety chodziły w niedzielę daleko w las i tam się modliły aż do czasu, gdy ich przywódczynie zostały aresztowane. Tak było i w innych miejscowościach.
Sytuacja zmieniła się podczas II wojny światowej, po 1941 roku. Wtedy to okupujący część ZSRR Niemcy pozwolili ludziom na otwarcie zabranych kościołów i organizowanie kaplic. Często w tych miejscach kultu ludzie korzystali także z posługi kapelanów wojskowych towarzyszących armii niemieckiej.
Franciszka i Stefan Szatiło ze Żłobina wspominają, że właśnie w czasie wojny w otwartym kościele kapelan wojskowy, Włoch, udzielił im ślubu. Kiedy pojechałem na wioskę Nawozy, przyjechali ludzie ze Szczedrynia i przywieźli fragment ołtarza. Spytali czy jestem księdzem, kiedy potwierdziłem, powiedzieli, że ta rzecz jest z kaplicy w Szczedryniu. Przechowywała to ich mama, która przed śmiercią poleciła im, aby kiedy pojawi się ksiądz, jemu to przekazali. Od mieszkańców dowiedziałem się, że w czasie wojny była tam kaplica. Musiała być zorganizowana w czasie wojny, bo przedtem kościoła tam nie było.
3. Na ziemiach przyłączonych do ZSRR od 1945 r.
Nowy rozdział w życiu Kościoła na Białorusi rozpoczął się po wejściu wojsk radzieckich i przyłączeniu wschodnich kresów Polski do ZSRR. Wielu Polaków uciekło do nowej Polski, zmniejszyła się więc liczba wiernych Kościoła rzymsko-katolickiego.
W zasadzie zaczęto stosować tę samą politykę niszczenia Kościoła, co przed wojną. Księża znaleźli się w łagrach, zamykano obiekty kultu.
Jednak tam, gdzie było dużo katolików, oni bronili świątyń, opłacali bardzo wysokie podatki, a w razie zagrożenia tłumnie otaczali świątynię, albo kładli się krzyżem przed lub wewnątrz niej. Tak na przykład „w parafii Niedźwiedzica ludzie pilnowali kościoła i nie dopuszczali urzędników, kładąc się przed nimi krzyżem, jeśli któryś chciał wejść do niego. Po aresztowaniu księdza schowano klucze i przez cały czas trzymano przy kościele wartę. W dzień pilnowały kobiety, w nocy mężczyźni z psami i kijami w ręku. Pod ścianami były pryzmy kamieni. Trwało to rok i wtedy nie otwierano kościoła, modlono się przed zamkniętymi drzwiami. Po sześciu latach wrócił ksiądz i uzyskał zgodę na pracę". W ten sposób udało się uchronić niektóre świątynie przed zamknięciem czy zniszczeniem.
Dużo kościołów i cerkwi zostało zniszczonych dopiero za N.S. Chruszczowa, który wszedł do historii ZSRR jako zaciekły ateista. Powiedział: „W 1970 roku pokażą nam w telewizji ostatniego wierzącego człowieka w ZSRR".
Nieprzerwanie czynnych było na Białorusi zachodniej 95 kościołów. Ludzie nie tylko bronili kościołów przed zamknięciem, ale także walczyli o ich oddanie. Pierwszą świątynię odzyskano w roku 1967 w Brasławiu, ale właściwie dopiero w latach 80-tych długoletnie starania parafian zostały uwieńczone pewnymi sukcesami. W roku 1981 oddano do użytku wiernych kościół w Mińsku na Kalwarii (był to do 1990 r. jedyny czynny kościół we wschodniej Białorusi). W roku 1985 oddano trzy kościoły, w 1986 r. - jeden, w 1987 - dwa, w 1988 - 11 kościołów. Większość świątyń odzyskano jednak dopiero po roku 1989.
Po roku 1956 księża powrócili z obozów. Praktycznie do 1958 r. wszyscy zostali zwolnieni. Jednak duszpasterstwo było utrudniane. Wszystko zależało od urzędnika do spraw wyznań. On dawał tzw. sprawkę, tj. pozwolenie na sprawowanie czynności duszpasterskich. Bez pozwolenia urzędu ksiądz nie mógł prowadzić żadnej pracy duszpasterskiej w innym kościele poza swoją parafią. Mógł tam tylko odprawić prywatnie Mszę Świętą bez udziału wiernych oraz spowiadać.
W latach siedemdziesiątych było na Białorusi 64 kapłanów. Od tego czasu na tereny Białorusi zaczęli przyjeżdżali księża z Polski jako turyści, nieraz trochę pomagając w duszpasterstwie. Niektórzy z nich chcieliby zostać tu na stałe, ale nie otrzymali pozwolenia. O takich przypadkach wspomina R. Dzwonkowski. Ks. Stanisław Ryżko zaprosił swojego brata księdza, ale nie dostał pozwolenia. Na stałe duchowni mogli przyjechać na Białoruś dopiero po 1989 r.
A kapłanów było mało, gdyż - jak wspomniano - wielu wyjechało do Polski, wielu zmarło. Trzeba było myśleć o przygotowaniu nowych księży. Pierwsi z wyświęconych po wojnie pojawili się na Białorusi w połowie lat 70. Byli to absolwenci seminarium w Rydze.
Kandydatów do kapłaństwa przygotowywano także w ukryciu. Wielkie zasługi ma w tym ks. Wacław Piątkowski, proboszcz z Niedźwiedzicy, który przygotował kilkunastu kapłanów. Po przygotowaniu i zdaniu egzaminów trzeba było ich wyświęcić. Tego jednak nie mogli robić oficjalni biskupi. Byli jednak na Litwie biskupi nieczynni i ci udzielali święceń. Niekiedy kandydaci wyjeżdżali do Polski i tam przyjmowali święcenia. Potem był problem z uzyskaniem dla nich sprawki.
Mimo braku księży ludzie zbierali się na modlitwy. Tam, gdzie udało się uchronić kościół, sprawowano w nim liturgię bez kapłana. Na ołtarzu, podobnie jak w cerkwiach na północy Rosji, stawiano kielich, mszał, kładziono ornat, zapalano świece. Na dźwięk sygnaturki ludzie wstawali i dorośli ministranci wychodzili z zakrystii. Śpiewano pieśń na wejście, a potem pieśni eucharystyczne i czytano modlitwy. Na moment konsekracji zapadała cisza. Tak modlono się także wtedy, gdy księdza pozbawiono sprawki. Wtedy ksiądz odprawiał cichą Mszę dla siebie, bez wiernych, w zamkniętym kościele, a w godzinach przeznaczonych oficjalnie na Mszę ludzie sami w ten sposób się modlili.
Tam, gdzie kościoły były zamknięte, a zwłaszcza na wschodniej Białorusi, gdzie nie było ich wcale, ludzie zbierali się po domach w niedzielę i święta na modlitwy. Nieco później, w latach osiemdziesiątych, zbierali się dla wspólnej modlitwy na cmentarzach. Lub w ogrodach („Świat Inflant" 2010, nr 3, s.6-9).
Również w Szatilkach, kobiety spotykały się w każdą niedzielę i święta. Śpiewały pieśni, czytały modlitwy mszalne ze starych, czasem jeszcze XIX-wiecznych książeczek, odmawiały różaniec. Te pieśni, które śpiewano w całości, po 10 czy 15 zwrotek, oraz różaniec spełniały także rolę katechetyczną - dzięki nim przetrwała wiara. Szczególny charakter miały święta wielkanocne, a w tym modlitwa tzw. „wsiunoczna" (całonocna). Ludzie zbierali się już o godz. 20. Najpierw śpiewali wszystkie pieśni wielkopostne. A ok. godz. 5 rano zaczynali Wesoły nam dzień i Chrystus Zmartwychwstań jest. Jeden z mężczyzn święcił pokarmy wielkanocne. I tak było aż do przyjazdu księdza w 1990r.
Czasem po kryjomu przyjeżdżał ksiądz. Do swojej śmierci w 1969 r. nasze tereny - tj. Żłobin, Szatiłki, Homel, Gruszowka, Mohylew, Bobrujsk i jeszcze inne - obsługiwał ks. Mieczysław Małynicz. Przyjeżdżał parę razy do roku, odprawiał Mszę świętą spowiadał, chrzcił, błogosławił małżeństwa.
Dużą rolę w pracy duszpasterskiej odgrywały ukryte siostry zakonne. W Mohylewie, Baranowiczach - Siostry od Aniołów, w Pińsku - Siostry Misjonarki Świętej Rodziny oraz dwie sercanki obrządku wschodniego, w Brasławiu i Swobódce - eucharystki, w Mińsku - dominikanki kontemplacyjne. To tylko przykłady. Siostry organizowały grupy modlitwne oraz uczyły dzieci pacierza i przygotowywały do Komunii. Taka praca musiała być prowadzona w ukryciu, gdyż zabronione było uczyć dzieci katechizmu oraz
uczestniczyć dzieciom w liturgii. Dopiero w latach osiemdziesiątych odważniejsi księża zaczęli organizować zbiorowe Pierwsze Komunie Święte dla dzieci.
II. Kościół na Białorusi w ostatniej dekadzie XX w.
1. Odrodzenie Kościoła
Ożywienie religijne i rozwój Kościoła na wschodniej Białorusi były nagłe i nieoczekiwane. Jestem przekonany, że tego faktu nie można wytłumaczyć uwarunkowaniami politycznymi. Te przemiany były związane z wydarzeniami w wymiarze nadprzyrodzonym. Poszukiwanie źródła tych wszystkich przemian zaprowadzi nas do Fatimy.
Znamy historię objawień fatimskich i ich przesłanie. Realizacja obietnic fatimskich ma bezpośredni związek z osobą Jana Pawła II. Już wybór papieża Polaka ożywił religijność Polaków. Na Białorusi z jednej strony na pewien czas zaostrzyła się propaganda ateistyczna i represje wobec księży i wiernych. Z drugiej strony regularne transmisje Mszy świętej z Warszawy oraz częste transmisje związane z pielgrzymkami papieskimi niosły przesłanie religijne oraz dodawały sił. Wtedy to w Mińsku odzyskano kościół na Kalwarii. Zaczęto walczyć o obecność dzieci na Mszy świętej, organizowano zbiorowe Pierwsze Komunie.
Historia nabrała przyspieszenia w związku z zamachem na życie Jana Pawła II. Po cudownym ocaleniu papież zawierzył Niepokalanemu Sercu Maryi wszystkie ludy i narody, w tym także Rosję. Od tego momentu historia przemian religijnych w ZSRR nabrała szybkiego tempa. W 1985 r. doszedł do władzy M. Gorbaczow i rozpoczęła się pierestrojka i głasnost. Możliwe stało się ustanowienie hierarchii kościelnej, najpierw na Białorusi, potem na Ukrainie, a następnie w Rosji i Kazachstanie. Rozpoczęło się oddawanie zabranych świątyń, rejestracja nowych parafii. Wydane zostały akty prawne o wolności religii i sumienia. Następuje normalizacja działalności Kościoła.
Także niemałą rolę odegrały duszpasterskie przyjazdy księży z Polski. Oprócz księży w latach 80-tych przyjeżdżali na Białoruś biskupi. Pierwszym był bp Roman Andrzejewski w 1985 r. We wrześniu 1988 r. z oficjalną wizytą na zaproszenie egzarchy prawosławnego Filareta był na Białorusi Prymas Polski kardynał Józef Glemp.
Najważniejszym wydarzeniem - w widzialnym wymiarze - było wznowienie hierarchii kościelnej na Białorusi. W lipcu 1989 r. Ojciec Święty mianował ks. Tadeusza Kondrusiewicza administratorem apostolskim dla katolików na Białorusi. Pierwszą jego troską było zapewnienie duszpasterzy. Podjął on oficjalne rozmowy z władzami o pozwolenie na przyjazd księży z zagranicy. Rozmowy zakończyły się wyrażeniem zgody władz na przyjazd 50 księży z Polski.
Chyba pierwszymi byli ks. Zbigniew Karolak i ks. Tadeusz Olszewski. Mieli przyjechać na Boże Narodzenie 1988 r. do pomocy ks. Stanisławowi Lazarowi. Przyjechali 22 grudnia, ale już na jego pogrzeb, i zostali. Z trudem udało się załatwić im sprawkę. Następni księża przyjechali już w 1989 r. Jednymi z pierwszych byli ks. Władysław Blin i o. Lesław Czarniawski.
W 1990 r. do Mozyrza przyjechał ks. Józef Dziekoński (z diecezji warszawskiej), a ks. Andrzej Szczęsny (z diecezji gnieźnieńskiej) do Bobrujska, ks. Zbigniew Bojar (sercanin) do Lelczyc, ks. Stanisław Sałata (misjonarz św. Rodziny) do Narowli („Świat Inflant" 2009, nr 12, s.5-6), ks. Mieczysław Jańczak (z diecezji wrocławskiej) do Lepiela, ks. Antoni Koczko (z diecezji włocławskiej) do Zamościa. W końcu 1990 roku pracowało już 50 księży z Polski.
Procesy ożywienia życia religijnego w zachodniej Białorusi uaktywniły grupy modlitewne na Białorusi wschodniej. Tak na przykład w Mohylewie ludzie zaczęli zbierać się na modlitwę na cmentarzu i z czasem otrzymali w użytkowanie tamtejszą kapliczkę. Jej poświęcenia dokonał 25 XI 1989 r. bp Kondrusiewicz. Od pierwszej niedzieli adwentu 1989 r. ks. W. Blin został proboszczem w Mohylewie.
Na Boże Narodzenie przyjechał do Mohylewa ks. Janusz Skęczek (OP) i ks. Sławomir Laskowski z Lublina. Po kilku miesiącach ks. J. Skęczek objął
duszpasterstwo w Połocku i Witebsku, a ks. S. Laskowski w Homlu. W Borysowie i Orszy duszpasterstwo objęli księża marianie, ks. Włodzimierz Mozolewski (SAK) pomagał w Baranowiczach.
Rozpad Związku Radzieckiego i powstanie nowych niezależnych państw spowodował zamknięcie bram seminarium w Rydze i Kownie dla obywateli innych republik. Dlatego pilną sprawą było otworzenie białoruskiego seminarium. Seminarium rozpoczęło swoją działalność 1 X 1990 r. w Grodnie. Początkowo studiowali w nim klerycy z wszystkich krajów WNP.
Ja przyjechałem na Białoruś w 1991r. Biskup stwierdził, że nie uzyska dla mnie zatwierdzenia, bo już przyjął 50 księży, ale spodziewa się, że uda mu się dalej obsadzać księżmi z Polski kolejne parafie. Polecił mi jechać do Mohylewa do pomocy, a od czerwca planował dla mnie parafię w pobliżu Grodna i wykłady w seminarium. Stało się jednak tak, że biskup wysłał mnie do Żłobina i Swietłogorska, i tak zostało.
13 IV 1991 r. dekretem Stolicy Apostolskiej erygowano nowe diecezje na Białorusi i w Rosji, oraz mianowano nowych biskupów. Biskup Kondrusiewicz został arcybiskupem europejskiej części Rosji, a na Białorusi powstały: archidiecezja mińsko-mohylewska, oraz diecezje: grodzieńska i pińska. Proboszcz z Pińska, ks. Kazimierz Świątek, został arcybiskupem mińsko-mohylewskim i administratorem apostolskim diecezji pińskiej, natomiast proboszcz kościoła pw. Świętego Ducha w Wilnie – ks. Aleksander Kaszkiewicz, został biskupem diecezji grodzieńskiej. W tymże roku nawiązano stosunki dyplomatyczne między Mińskiem i Watykanem.
26 XI 1994 r. abp Kazimierz Świątek otrzymał kapelusz kardynalski.
29 IX 1998 r. sakrę biskupią otrzymał ks. Antoni Dziemianko, mianowany biskupem pomocniczym diecezji grodzieńskiej.
11 II 1999 r. została ustanowiona Konferencja Biskupów Katolickich Białorusi (CECB).Nieco później powstała Diecezja Witebska.
W 1990 r. odzyskano kościół w Bobrujsku, a 13 VII 1990 r. katedrę pw. NMP w Mohylewie. W tym czasie odzyskiwano inne świątynie. Nie zawsze było to łatwe, nieraz ludzie długo prosili, organizowali pikiety przed kościołami czy przed ministerstwem. Tak z trudem ks. Władysław Zawalniuk odzyskał kościół pw. św. św. Symeona i Heleny, a następnie katedrę pw. NMP w Mińsku.
My również podejmowaliśmy starania o odzyskanie kościoła w Żłobinie, w którym urządzono muzeum. Wielokrotne prośby władze miejskie ignorowały, twierdząc, że w ogóle nie było tam kościoła. W niedzielę Palmową i na Wielkanoc 1992 r. zorganizowaliśmy Mszę świętą przed budynkiem muzeum. Dopiero wtedy udało się znaleźć kompromisowe rozwiązanie, tj. otrzymaliśmy obietnicę przekazania nam zamiast budynku byłego kościoła innego budynku, oraz wydzierżawiono nam budynek pod tymczasową kaplicę (do tej pory gromadziliśmy się w domach prywatnych - piszę w liczbie mnogiej, gdyż czterokrotnie zmienialiśmy miejsce modlitwy).
W latach 1989 i 1992 oddano większość istniejących świątyń i zarejestrowano większość istniejących dziś parafii. Jeszcze nie wszystkie kościoły oddano i o niektóre nadal toczy się walka.
W odległej od Swietłogorska o 60 km Rzeczycy w kościele mieści się bar i władze dotychczas nie oddają kościoła mimo pozytywnej dla katolików postawy władz centralnych z Prezydentem włącznie. Tłumaczą, że nie ma odpowiedniej liczby barów, domagają się, aby im wybudować bar, domagają się pieniędzy za zwrot kościoła itp. Sytuacja jest taka, że niby jest decyzja o zwrocie kościoła, ale nie można jej wyegzekwować, ani nawet ustalić terminu przejęcia obiektu. Ludzie kilkakrotnie przychodzili do baru i tam publicznie odmawiali różaniec. Usunięto ich siłą użyto gazu. Przewodniczącą komitetu aresztowano na 48 godzin.
Podobne sytuacje występują w innych parafiach, np. w parafii Telechany w województwie brzeskim. Tam w kościele mieści się kino. Parafia otrzymała dokument o przekazaniu świątyni wierzącym, ale gdy poszli po klucze okazało się, że był telefon z Brześcia i kluczy nie oddano, natomiast przewodnicząca komitetu parafialnego wezwano do Brześcia. Tam wojewoda na nią krzyczał, że słuchają „dyktatora" - tj. księdza.
Odebrane kościoły były najczęściej bardzo zniszczone, nieraz w kompletnej ruinie. Tylko te, które zamieniono na szkoły sportowe, archiwa itp., były na ogół utrzymane we względnie
dobrym stanie, ale tylko na zewnątrz. Po ich odzyskaniu trzeba było burzyć dobudowane piętra, ściany działowe itd. Remont i budowa kościołów to był i w dużej mierze pozostaje problem numer jeden Kościoła na Białorusi.
Zwrot obiektów sakralnych to jedna sprawa, drugą jest budowanie żywego Kościoła i tworzenie struktur eklezjalnych. Na zachodniej Białorusi były parafie i teraz można je odtworzyć. We wschodniej proces ateizacji trwał bardzo długo. Od 1936 roku nie było kapłana i kościoła. W niektórych miejscowościach ludzie modlili się sami. Pierwszym krokiem w odrodzeniu Kościoła we Wschodniej Białorusi było dotarcie do takich grup i w ogóle do katolików.
Szczególną inicjatywę w odnajdywaniu grup katolików przejawiał ks. W. Blin. Kontakty zdobywał przez spowiedź. Przy okazji spowiedzi wypytywał, skąd są czy są tam katolicy i umawiał się na spotkanie. Najczęściej takie spotkania miały miejsce na cmentarzach. Nieraz docierał do grup już zorganizowanych. nieraz było to pierwsze spotkanie kilku osób i stopniowo dokooptowano do 20, aby zarejestrować parafię. Innym sposobem było praktykowane od 1990 roku wysyłanie grup kleryków czy sióstr z zadaniem odnajdywania katolików. „Używałem dwie metody, aby dotrzeć do nowych miejsc; Jeżeli spotykałem kogoś nowego, prosiłem, aby na swoim terenie przygotował grupę, i na konkretną datę i godzinę jechałem na spotkanie. Tak np. dotarłem do Mikołajewa (woj. witebskie). Gdy miałem puste miejsca na mapie, z którą się poruszałem, zaznaczałem miejsce, do którego jechali ochotnicy, aby tam znaleźć wierzących, lub pisali listy do krewnych i znajomych z tego terenu. Tak np. dotarłem do Lelczyc (woj. homelskie). Na wakacje 1990 roku zapraszam chętnych księży, kleryków, siostry zakonne z Polski". Wspomina obecny biskup.
Takim sposobem w latach 1990-1991 powstało wiele parafii na terytorium wschodniej Białorusi. W niektórych przypadkach ludzie sami rejestrowali parafię i ksiądz przyjeżdżał do parafii już zarejestrowanej. Tak było w Swietłogorsku. W kwietniu 1990 r. było zebranie i rozpoczęto starania o rejestrację parafii. Parafia została zarejestrowana 21 VIII 1990 r.
Podstawą tworzenia parafii były starsze kobiety, one miały za sobą długie lata modlitwy, teraz otrzymały księdza i mogły się wymodlić do woli. Aby jednak działalność parafii nie skończyła się na odśpiewaniu egzekwii, trzeba było przyciągać nowych ludzi. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych wszystkie parafie masowo organizowały wyjazdy dzieci na wakacje do Polski. Trwało to trzy, nieraz cztery lata. Niewątpliwie jakieś efekty były. Może ok. 10-20 % dzieci i ich rodzin znalazło się w Kościele. Prowadzona jest katechizacja parafialna. Duża w tym zasługa sióstr zakonnych.
Wiele parafii organizuje na miejscu wakacje z Bogiem czy inne formy wakacji dla dzieci i młodzieży. Od czterech lat w dekanacie postawskim organizuje się rekolekcje oazowe. Organizowane są także dni skupienia w poszczególnych parafiach, rekolekcje parafialne, a także często młodzi wyjeżdżają na różnego rodzaju rekolekcje do Polski, pielgrzymki papieskie czy spotkania młodych.
Swoistą formą duszpasterstwa, a właściwie ewangelizacji jest organizowany z inicjatywy bp. W. Blina festiwal pieśni religijnej „Magutny Boża" w Witebsku. Pierwszy raz odbył się w lipcu 1993 r. i od tej pory ma stały termin. Pomyślany jest niejako przegląd twórczości, ale po to, aby zainteresować, przyciągnąć, dać trochę Ewangelii.
Obok tych inicjatyw poszczególnych duszpasterzy istnieje działanie diecezjalne. Do tego typu działań należy zaliczyć peregrynacje. Dotychczas przeżyliśmy dwie peregrynacje. Najpierw od 2 lipca 1993 do 2 lipca 1994 r. wędrował po parafiach obraz Matki Bożej Budsławskiej. Peregrynacja objęła wtedy 208 parafii. Był to także czas szerzenia kultu Matki Bożej Budsławskiej. Od tego czasu rozpoczęły się piesze pielgrzymki do Budsławia.
Następnie pielgrzymowała po parafiach figura Matki Bożej Fatimskiej. W lipcu 1995 r. miała miejsce historyczna pielgrzymka kapłanów pracujących w byłym ZSRR do Fatimy. Wtedy w imieniu wszystkich kard. Kazimierz Świątek zawierzył Kościół na Białorusi Matce Najświętszej. Niejako kontynuacją tej pielgrzymki było nawiedzenie naszych parafii (IV 1997- 19 IX 1998).
2. Obecny stan Kościoła Rzymskokatolickiego
Na Białorusi są obecnie cztery diecezje rzymsko-katolickie. W archidiecezji mińsko-mohylewskiej 132 parafie obsługuje 80 księży. W diecezji pińskiej są 62 parafie, które obsługuje 35 księży. W diecezji grodzieńskiej jest 156 parafii, 106 księży i ok. 100 sióstr zakonnych. Póki co najmniejsza jest diecezja Witebska.
Zgromadzenia zakonne żeńskie: 25 zgromadzenia mają 35 placówek; 9 zgromadzeń ma 11 placówek w diecezji pińskiej - 40 osób (9 miejscowych); 16 zgromadzeń ma 24 placówki w diecezji mińsko-mohylewskiej - 76 osób (49 miejscowych). Tylko trzy domy są zarejestrowane: eucharystki w Swobódce, siostry misjonarki Świętej Rodziny w Baranowiczach i w Homlu siostry Matki Teresy z Kalkuty.
Zakony męskie: 9 zgromadzeń ma 17 placówek w diecezji pińskiej - 22 osoby w tym 1 miejscowy; 12 zgromadzeń 39 placówek w Mińskiej - 42 osoby w tym 7 miejscowych.
Wyższe seminarium ukończyło ogółem 41 kapłanów, z czego na Białorusi pracuje 27. Istnieje Wyższe Seminarium w Grodnie, gdzie studiuje ok. 100 alumnów. O połowę mniej alumnów jest w seminarium w Pińsku. Działa Instytut Katechetyczny w Grodnie i w Baranowiczach.
Specyfiką Kościoła na Białorusi jest to, że duszpasterze nie mają jednolitej formacji. Jeśli patrzeć na wspólną formację seminaryjną czy zakonną to będziemy mieli grupy od 2 do 6 osób mających tę samą formację. Każdy z nich ma inne doświadczenia duszpasterskie. Rodzi się problem integracji oraz jednolitej praktyki duszpasterskiej. Tej pierwszej służą dni skupienia. Regularnie raz w miesiącu każda diecezja ma swój dzień skupienia. Te dni służą zarówno wzajemnemu poznaniu jak i przekazaniu komunikatów Kurii, oraz pogłębieniu życia duchowego.
W początkowym okresie odrodzenia Kościół na Białorusi otrzymywał literaturę religijną z zagranicy. Pozycje w języku rosyjskim były wydawane w Brukseli i innych miejscach. Modlitewniki i inną literaturę w języku polskim otrzymywaliśmy z Polski. Nieco później w Polsce wydawano także pozycje w języku rosyjskim głównie katechizmy, ale także literaturę religijną. Duże zasługi ma ks. Władysław Zawalniuk. Od 1988 r. tj. od czasu, gdy objął probostwo parafii św. św. Symeona i Heleny w Mińsku, wydaje własnym nakładem pozycje książkowe w języku rosyjskim, oraz czasopismo „Wiara i Życie". Jego wielką zasługą są tłumaczenia ksiąg liturgicznych: Mszału i obrzędów innych sakramentów oraz pogrzebu. Są to wydania prywatne, nie zatwierdzone przez Kościół.
W 1994 r. powstały kolejne wydawnictwa. W styczniu ks. Jerzy Mazur SVD w Baranowiczach zaczął wydawać miesięcznik kulturalno-religijny „Dialog". Miesięcznik ten ma obecnie 12 tys. nakładu. W tym samym roku kard. K. Świątek zorganizował w Mińsku redakcję „Ave Maria". Wydaje ona miesięcznik pod tym samym tytułem w nakładzie 10 tys. egz. Od 1995 r. redakcja ta wydaje także biuletyn informacyjny "Katolickie Nowiny" (3 tys. egz.) oraz kwartalnik „Nasza Wiara". Od 1998 r. wychodzi kolorowe czasopismo dla dzieci „Mały Rycerz". Wydano kilka pozycji książkowych w języku białoruskim. Istnieje także wydawnictwo w Grodnie.
Od 1994 r. w białoruskim radio w każdą niedzielę o godz. 11 transmitowana jest Msza święta. Był czas, gdy próbowano całkowicie zlikwidować tę audycję, ale petycje wiernych ją uratowały. Niestety ograniczono czas transmisji do 30 minut.
Sytuacja prawna Kościoła opiera się w dużej mierze na dekretach z 1918 i 1922 r. Na mocy tych dekretów Kościół podlega kontroli państwa. Parafia musi być zarejestrowana przez odpowiednie organy państwowe. Do tego potrzebny jest komitet parafialny. On występuje w imieniu parafii, on ma osobowość prawną, zarządza parafią itp.
Nowe akty prawne z początku lat 90-tych dają każdemu obywatelowi prawo swobodnego wybory przynależności do organizacji religijnej. Kościoły i organizacje religijne posiadają osobowość prawną po ich zarejestrowaniu przez odpowiednie władze. Dla zarejestrowania parafii potrzeba co najmniej 10 osób, które tworzą tzw. komitet kościelny. Wśród nich musi być przewodniczący, sekretarz i skarbnik. Zasadnicze zmiany w stosunku do dawnego prawa: zmniejszono liczbę osób potrzebnych do zarejestrowania parafii z 20 do 10, ksiądz może być przewodniczącym komitetu, miejscowi księża nie potrzebują już zezwolenia Urzędu do Spraw Wyznań na wykonywanie funkcji duszpasterskich.
Nie dotyczy to jednak księży obcokrajowców. Oni nadal są na umowie z komitetem kościelnym i w zasadzie nie mogą prawnie występować do władz w imieniu parafii. Czyni to zawsze przewodniczący komitetu. Na działalność duszpasterską zagraniczni kapłani muszą mieć pozwolenie. Otrzymują je na rok i każdego roku trzeba je przedłużać. Bez zgody Urzędu do Spraw Wyznań biskup nie może zmienić takiego księdza ani zatrudnić nowego.
Taka sytuacja prawna powoduje, że zakony zazwyczaj nie mogą uzyskać zatwierdzenia. Prawo białoruskie nie zna takiego pojęcia jak zgromadzenie zakonne. Każdy dom zakonny podlega temu samemu prawu, co związek wyznaniowy. Do ich zatwierdzenia potrzeba 10 osób miejscowych. Stąd tylko trzy domy zakonne mają rejestrację państwową.
Problemem jest sprawa j ę z y k a. Kościół katolicki nazywa się często polskim Kościołem, i rzeczywiście na całej Białorusi, także u nas, babcie, które stanowiły początek parafii, modlą się po polsku i inny język w liturgii uważają za świętokradztwo. Młodzież jednak już nie mówi po polsku i często nie rozumie tego języka. Co zatem zrobić, aby nie wygonić z kościoła starszych, ale też otworzyć drzwi kościoła dla młodych i ludzi innych narodowości?
Mimo że już prawie 10 lat pracujemy na wschodniej Białorusi i większość liturgii prowadzimy po białorusku, nie mamy do tej pory ksiąg liturgicznych w tym języku. Nie ma nawet zatwierdzonych części stałych Mszy. Korzystamy z tych, które w 1990 r. wydał we własnym zakresie ks. W. Zawalniuk.
Dużą rolę w odrodzeniu Kościoła odgrywali świeccy. To oni organizowali parafie, starali się o ich rejestrację i o odzyskanie kościoła. Ale obecnie w niektórych przypadkach tzw. diesiatka czy jej przewodniczący w nowej sytuacji, gdy już pojawił się na stałe ksiądz, stały się przeszkodą w rozwoju parafii. Często wchodziły w grę wzajemne antypatie. Z chwilą gdy ksiądz przejął inicjatywę, odbierając ją dotychczasowym przewodniczącym i zaczął dopuszczać do działalności inne osoby, pojawiały się konflikty. Zdarzyły się przypadki, że aktywni działacze odeszli w ogóle z Kościoła.
W miejsce używanego dotąd w nabożeństwach języka polskiego zaczęto wprowadzać język białoruski. Koncepcja, że Kościół rzymskokatolicki na Białorusi nie jest Kościołem polskim, lecz powinien utożsamiać się z danym państwem, zyskała aprobatę zarówno jego hierarchów, jak i poparcie oficjalnych władz kraju.
Pospiesznie wprowadzane zmiany szczególnie boleśnie odbiły się w sercach ludzi wiernie służących Kościołowi na przestrzeni wszystkich lat ateizacji.
Tylko kto pomyślał o tych rzeszach wiernych, które odważnie i dzielnie broniły świątyń Bożych przed zamknięciem lub rozbiórką; o dzielnych członkach komitetów kościelnych docierających do Moskwy, by wystarać się o pozwolenie na posługę kapłana; o matkach potajemnie nauczających dzieci pacierza po polsku? Jak wytłumaczyć staruszce, w latach sześćdziesiątych XX wieku gorliwie trwającej na modlitwie nawet przed zamkniętymi drzwiami świątyni, że mowa, w której kierowała swe błagania do Pana Boga, dziś szkodzi powszechnemu Kościołowi? Czyżby dlatego niektóre świątynie już oniemiały, pozostając bez śpiewu najpiękniejszych pieśni maryjnych, wielkopostnych, bez polskich kolęd?
Kilku rozsądnych księży stara się pogodzić polską tradycje z białoruską teraźniejszością, która jest coraz bardziej samodzielna. Albo w różnych godzinach są nabożeństwa w różnych językach, albo podczas jednego nabożeństwa używa się i języka polskiego i języka białoruskiego, tzn. Ewangelię czyta się w obydwu językach, a śpiewy są na przemian. Tak na przykład postępuje się na wschodnim Polesiu, gdzie coraz więcej Białorusinów i Rosjan przechodzi na katolicyzm.
- Jan Salamon
- "Świat Inflant" 2011
Jan Salamon - Kościół rzymskokatolicki na Białorusi
0
0