Sad wciąż oddycha. Liście opadają
z każdym westchnieniem – nieubłaganie, bezustannie,
potem leżą bezbronne i nagie
zapatrzone w sufit. Na nim obłoki
wiecznie wędrujące.
Jeszcze jesteśmy. Później nas nie będzie.
Puste miejsca po nas, drogi wytarte w przestrzeni
zostaną same. Ogród w roku zmiennych porach.
Na ścieżce żuki w błyszczących pancerzach
zbierają resztki światła.
Ich załzawione oczy już dostrzegają naszą nieobecność.
Lecz cóż my wiemy o tej niepamięci ?
- Eugeniusz Koźmiński
- "Akant" 2011, nr 12
Eugeniusz Koźmiński - Przed odejściem
0
0