***
Chociaż słów bywa w nim niemało,
Język miłości jest ubogi;
Prozaicznością swą niedbałą
On rani cię aniele drogi.
Lecz słodko pieścić uszy dziewy
Potrafi wiersz apollinowy,
Strof jego łagodne zaśpiewy
I dźwięczny rym i rytm miarowy.
Miłosne listy cię znudziły
Bywa, że drą je twoje ręce,
Ale uśmiechem witasz miłym
Wiersz, który tobie ja poświęcę.
Błogosławiony niechaj będzie
Dar, który losu był zrządzeniem.
W pustyni życia zawsze, wszędzie
W mym sercu rozpalał płomienie.
Dotąd on ściągał na mnie biedy,
Więzienia, oszczerstwa niegodne,
Kłamstwa, potwarze – a niekiedy
Pochwały obłudne i chłodne.
1828