PORANEK ZIMOWY
Piękne słońce, mróz od rana,
A ty wciąż śpisz, ukochana –
Zbudź się, ślicznotko, ze snu.
Przerwij drzemkę swą beztroską,
Spójrz Jutrzence w oczy prosto,
Bądź północy gwiazdą tu!
Wieczorem wichura wyła,
Mętne niebo mgła spowiła,
Ledwie przeświecała w niej
Plamka księżyca pobladła.
Smutna przy oknie usiadłaś,
A dziś …spojrzeć tylko chciej:
Jak pod niebios błękitami,
Wspaniałymi kobiercami
Lśni w promieniach słońca śnieg.
Niedaleko las ciemnieje,
Na świerkach okiść bieleje
I lód pokrył rzeczki bieg.
Pokój bursztynowym blaskiem
Jaśnieje, z wesołym trzaskiem
Płoną w piecu smolne drwa.
Taki miły ten poranek!
Może więc do naszych sanek
Kobyłkę bym zaprzągł ja?
Pędem sań, urokiem zimy
Oboje się odurzymy;
Drogę koń wybierze sam,
Mknąc przez pola ośnieżone,
Gaje niedawno zielone,
Aż nad brzeg tak miły nam.
1829