autoportret z nosorożcem
gnaj przed siebie na oślep tratuj wszystkich wkoło
obrzucaj ludzi błotem pierzem oraz smołą
wątpliwości nie miewasz jesteś pewny swego
nie pytasz dokąd pędzisz nie pytasz dlaczego
nieistotny kierunek cel też bez znaczenia
rozpiera cię energia spod nóg tryska ziemia
upojony swą siłą maluczkich masz za nic
wierzysz że możliwości twe nie znają granic
kto nie zdąży uskoczyć będzie stratowany
musi ulec przyparty z impetem do ściany
nieustannie spragniony wciąż nowych zdobyczy
nie zawahasz się nigdy nie cofniesz przed niczym
żądza władzy wciąż większa i nigdy nie syta
twoje zawsze na wierzchu musi być i kwita
miłosierdzie ci obce jak litość i łaska
w końcu ktoś tak się wścieknie że ci łeb roztrzaska
tak wyniosły za życia staniesz się padliną
taką samą jak wszyscy co przez ciebie zginą