Poezja Janiny Barbary Sokołowskiej robiona jest w dojrzałym słowie. W słowie jak w cieście, z którego ulepić można i koziołka i stalowym nożem powycinać paski makaronu (s.38). Słowo to jest tak dojrzałe, że się niczego nie boi, nawet wewnętrznego, niby przypadkowego rymu:
i że my wszyscy boso za kosą (s.62)
Podmiot liryczny jest i bywa więc męski zbiorowy, najrzadziej – o dziwo - żeński.
Bo jest uniwersalny, tak jak uniwersalny jest temat tego zbioru wykrojony z czterech ostatnich zbiorów: Deklaracja (2014), Złamana symetria ((2020), Wiersze na przemiał (2020), Nikt (221).
Tematem tym jest symbioza życia i śmierci, ze wskazaniem na śmierć. Bezradność wobec przemijania „nie oznacza złożenia broni, słowa – światy kolejnych wierszy usiłują iść pod prąd boleśnie nierzeczywistej realności, w której trudno o zachowanie psychicznej równowagi” – pisze w Posłowiu Paweł Majerski (s.78). A poetka powtarza za Chrystusem, którego skądinąd chwilowo kwestionuje, aby umarli grzebali umarłych:
Powtarzaj za mną: umarłeś śpij
ja pójdę żyć dalej (s.12).
O tym, ż poezja to mocarna świadczy niepoetycki tytuł tomu, tytuł na przekór wszystkiemu, publicystyczny i uliczny, tytuł- przekleństwo: Nad tym wszawym życiem.
A skoro tak, to nie ma sensu dalej pisać, jest sens czytać, do czego szczerze zachęcam.
Janina Barbara Sokołowska, Nad tym wszawym życiem, Nowa Ruda 2022, Wydawnictwo Mamiko, ss. 86