autoportret z tchórzem
aby ocalić skórę zrobi bez szemrania
wszystko to co mu każą bez własnego zdania
bez cienia wątpliwości i poczucia winy
ulepiony z guana piachu błota gliny
może i współczujący lecz nie powie słowa
zbyt cenna jest dla niego jego własna głowa
by śmielszym słowem nazwać prawdę po imieniu
nie ma czego rozważać w skarlałym sumieniu
ani podły z natury ani jadowity
tyle tylko że strachem cały jest podszyty
który każdą myśl jego lepkim przerażeniem
spowija więc zapuszcza pod ziemię korzenie
bojąc się zrobić kroku jednego przed siebie
wije się z pustosłowiu i w krętactwie grzebie
przytakuje łbem kiwa zgadza się na wszystko
uśmiecha się potulnie gdy nad pełną miską
z pańskich stołów ochłapów siada do wieczerzy
że oto dzień kolejny jak należy przeżył