Przedział
Wbita między olbrzyma z przedłużonym telefonicznie
ramieniem a kobietę w czarnych okularach
pokonuję odległość.
Pociąg przyjechał o czasie
bezlitosnym dla mojej twarzy i tipsów.
Wraz z płaszczem rzucam nienawistne spojrzenie
blondwłosej. Zjada trzeciego pączka. Jest taka szczupła.
Nie pamiętające płynu do mycia lustro
szyderczo odbija kształty bagażu życiowego.
Bezwstydnie czerwona walizka,
bezczelnie inteligentny skórzany neseser,
i mój, nienaturalnie skulony, krzywy.
Jeszcze trzy tysiące słupów...
"otwieranie drzwi podczas biegu pociągu surowo wzbronione".
A jeśli to nie ten pociąg?
Czerwony wielki neon "Społem" krzyczy
euro spada jak bielmo z oczu.
Bez trzech i pół dioptrii łatwiej
przełknąć piątek.
10.10.2008