tak mało
o słowo wciąż za mało o nikły gest dłoni
która nie jest podporą krwią tętniącej skroni
o uśmiech niestabilny jak pęknięcie twarzy
rysa na białej ścianie wśród chłodnych witraży
o spojrzenie zza firan wpół przymkniętych okien
które można pochwycić jeszcze sennym wzrokiem
o dotyk odczuwalny jedynie tęsknotą
za muśnięciem mgły pasma chodzi tylko o to
o oddech wirujący w gąbczastej przestrzeni
pulsujący przeczuciem że nic się nie zmieni
o światła akt strzelisty zza chmur kłębowiska
dlaczego tak dalekie to co widać z bliska
i żal tego co przecież nigdy się nie stało
gdy nadziei i czasu sączy się tak mało