wystarczy dobre słowo rzucone przez ramię
tak jakby mimochodem a robi się cieplej
być może to kicz jakiś w pozłacanej ramie
i ukaże swą marność w całkiem innym świetle
lecz tymczasem jest czułość taka niepojęta
jakby motyl na chwilę przysiadł w blasku słońca
rozkładając barw tęczę któż o tym pamięta
w czas złowrogo zimowy każdy ból kojąca
jest chwila takich wspomnień minionego lata
kiedy oczy zmęczone ujrzały przypadkiem
scenę jakby z romansu więc nie z tego świata
miło być takich wzruszeń mimowolnym świadkiem
potem odejść z zawiścią miotając przekleństwa
że ktoś kogoś potrafi kochać do szaleństwa
nadzieja
nadzieja podła matka swoich głupich dzieci
kołysze je w ramionach snując piękne baśnie
odpędzi chmurne myśli i Bogu poleci
w opiekę bezrozumnie gdy ich czujność zaśnie
staną się łatwym łupem dla tych którzy grają
z losem partię pokera nie zważając na nic
bez żadnych zahamowań i zawsze stawiając
wszystko na jedną kartę bez reguł i granic
zajadle wciąż zachłanni zagarniają wszystko
i nie mają zamiaru spoglądać za siebie
kiedy dzieci nadziei tkwią nad pustą miską
czekając że na ziemi będzie tak jak w niebie
nadzieja matka głupich każe święcie wierzyć
że wszystkim tyle samo zawsze się należy