Chwila nad Brdą
słońce zanurza palce
w płynącej leniwie wodzie
rysuje na ciemnej zmarszczonej
powierzchni złote refleksy
gładko szlifowane kamienie
nabrzeża niosą nas ku
kołyszącej się drewnianej barce
ocienione parasolami stoliki
zapraszają
mówimy dużo o wszystkim i niczym
nareszcie sami nareszcie
niepowtarzalny smak martini i twoich warg
krzyk zabłąkanej rybitwy przecina niebo
w oczach masz wszystko
co chciałabym usłyszeć
jak zatrzymać tę chwilę
jak zachować na dłoni ciepło twych rąk
i nie pogubić słów najważniejszych
zamkniętych w kolorowych płatkach
minuty płyną zbyt szybko
zegary są takie okrutne
wracamy znad starej rzeki
szczęśliwsi o ten czas