Pamiętam, jak kilkanaście lat temu przeprowadzałam wywiad z nieżyjącą już Danutą Wawiłow w jej warszawskim mieszkaniu i z pewnym zdziwieniem przyjęłam wtedy odpowiedź poetki na moje pytanie, dlaczego adresatem jej twórczości jest najmłodszy czytelnik. Liczyłam na jakąś filozofię, przesłanie, rodzaj empatii z dziecięcym odbiorcą, ale dowiedziałam się banalnej, nieskomplikowanej prawdy, że twórczość dla najmłodszych dyktuje sytuacja rodzinna autorki „Daktyli” – dwoje dzieci, rodzicielstwo i że zostanie zakończona, gdy jej potomstwo dorośnie. Wawiłow traktowała pisanie dla dzieci jako formę przejścia przez czas dzieciństwa Nataszy i Kostka, utrwalenie przez zapis ich cennych i fenomenalnych, bo - nieskażonych dorosłością - głosów natury. Być może Alicja Mazan-Mazurkiewicz, autorka trzech tomików poetyckich a prywatnie mama dwóch córeczek, z podobnych powodów napisała „Jestem Twoją Zuzią”, książkę zaadresowaną na pierwszy rzut oka do dzieci… Po wnikliwym przeczytaniu lektury okazuje się, że tak nie jest. Czy to dobrze czy źle i czy w ogóle tak można?
Świat przedstawiony w „Jestem Twoją Zuzią” nie jest światem wymyślonym. Nie ma rycerzy, smoków i księżniczek. To codzienność wypełniona bliskością. Książka staje się bliska dziecku, bo bohaterowie to członkowie rodziny – mama, tata, babcia oraz milusińscy – zabawki, pluszaki. Otoczenie dziecka to jego świat. Maluch obserwuje w nim życie roślin i zwierząt. Uczy się nazw, nowych pojęć, rozwija język. Zostaje spełnione podstawowe kryterium psychologiczne książek dla dzieci – tom bazuje na zasobie doświadczeń i zainteresowań dziecka. Uspołecznia i spełnia tym samym kryterium wychowawcze. W sensie środowiskowym a nade wszystko - etycznym uwrażliwia na religię. Dydaktyzm to z kolei rozwój języka i komunikacji. Kryterium pedagogiczne – zaciekawia, działa emocjonalnie. Czy jest to więc literatura dziecięca?
Na końcu książki znajdujemy notkę o jej autorce i grafiku oraz parę zdań nie wiadomo przez kogo napisanych, w którym pada określenie gatunku „Jestem Twoją Zuzią” jako… książki rodzinnej. Dość ryzykowne połączenie wierszyków pisanych dla przedszkolaków z utworami przeznaczonymi „przede wszystkim dla dorosłych”. Oprawa graficzna – jakże piękna – Bartka Drejewicza znanego m. in. jako ilustratora książek Jana Twardowskiego – wyraźnie odsyła do małego adresata i tak będzie traktowana książka przy zakupie w księgarni, gdzie dorosły zerknie na dwa, trzy wiersze albo i nie, ale z pewnością zasugeruje się obrazkami, bo tak robi większość nie mając czasu na studiowanie książki w sklepie i co wtedy? Literatura dla dzieci i młodzieży wyznacza dziecięcość jako kategorię estetyczną i wszystkie wskazane kategorie powyżej w priorytecie i nie ma tu miejsca na teksty, które się z różnych względów dla dzieci nie nadają.
Dorosły może czytać lekturę dla dzieciaków, ale nigdy nie odwrotnie. I tak się dzieje chociażby z Kubusiem Puchatkiem wędrującym za rękę z czytelnikiem w każdym – dosłownie - okresie jego życia. To jest przykład książki rodzinnej, bo wielopokoleniowej, której odbiór jest wielowymiarowy i symbolika niektórych partycji tekstu zostaje rozszyfrowana dopiero w dorosłym wieku, ale utwór jest tak dostosowany do percepcji kilkulatka, że stanowi dla niego jedną z najlepszych lektur na świecie. Dyskusyjnym pozostaje również nasączenie bardzo gęste religijnością wierszyków Mazan-Mazurkiewicz, których lektura koliduje ze światopoglądową samodzielnością odbiorcy, a ich konstrukcja uniemożliwia dziecku twórcze myślenie i kreacjonizm oraz dochodzenie analizą i syntezą do własnych wniosków. Wszędzie jest Bóg i na każdym kroku są Anioły, a nie jest to katechizm dla najmłodszych, ale wierszyki – bajeczki, w których trudno będzie odnaleźć się rodzicom ateistom czy agnostykom. Mnie, natomiast jako osobie głęboko wierzącej, stanowczo nie odpowiada sposób określania Sacrum prze epitety Mazan- Mazurkiewicz typu „namolne Anioły” i w moim przekonaniu oraz świadomości religijnej są one profanacją i nie chciałabym, aby moje dziecko weszło w świat z przekonaniem, że Anioły są istotami namolnymi, czyli natrętnymi i narzucającymi się, bo to kanalizuje nawet jeśli pozostaje tylko określeniem z książki. Wiadomo, że słowa puste nie są i wpływają na psychikę zarówno bezpośrednio przez percepcję i zrozumienie pełne tego pejoratywu jak i poprzez sygnał skojarzeniowy emitowany do podświadomości, gdzie drogą incepcji może uruchomić pewną reakcję w zakresie id, ego i superego. Jeśli mam być dosadna to w zasadzie przez takie jedno „słówko” lektura jest przeze mnie już zdyskwalifikowana, bo nie jest to kwestia gustu i samych kwestii światopoglądowych, gdyż autora książek dla takiego przedziału wiekowego rozlicza się do ostatniego słowa i sylaby.
Największym walorem „Jestem Twoją Zuzią” są ilustracje pełniące funkcję estetyczną i uzupełniającą w ostatecznym wydźwięku semantycznym. Wzmagają pamięć dziecka i ułatwiają poznanie tego, co było dziewicze i nietknięte jeszcze przed otwarciem książki. Obrazują treść poszczególnych wierszy i poszerzają oddziaływanie tekstu. Utrwalają poznane już wiadomości.
Literatura dla dzieci jest jak rozmowa z dzieckiem - wielkim wyzwaniem z uwagi na odpowiedzialność. Dziecko ma skłonność do naśladowania oraz identyfikowania się z postaciami bez żadnej weryfikacji. Lektura staje się, w danym konkretnym momencie zapoznawania się z nią, wzorem dla dziecka mowy, języka, zasobem pojęć, którym dziecko się karmi i rusza w świat, zarówno literacki jak i rzeczywisty.
Relacja z Bogiem jest według Mazan- Mazurkiewicz constans i bardzo naturalna jak relacja między rodzicami a dzieckiem. Autorka zmierza się z Genezą świata i ludzi z teologicznego punku widzenia, bardzo często przemawia za Boga w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Nie brakuje w tym oceny i komentarzy, nawet zuchwałych – np. Pan Bóg w opinii poetki stworzył świat z trudem i nie było Mu „łatwo i lekko”. Nie wiem, skąd autorka uzurpuje sobie takie prawo do omnipotencyjnych sądów, bo wykraczają one już poza symbolikę Niedzieli, ale chociaż pocieszającym pozostaje, że zgodnie z przekazem lektury nasz Stwórca jest zawsze uśmiechnięty. Bardzo silna personifikacja Boga powoduje, że z pewnością na kartkach tych wierszyków jest On Osobą a nie Osobą i Życiem, co akurat w odniesieniu do malucha jest bardzo sensowne z uwagi na myślenie konkretem i wyobrażenie poprzez konkret. Wydarzeniem, natomiast, zaiste dla mnie w omawianej książce jest wers „w matczynym serdecznym mroku”, gdzie mrok nabiera nowego znaczenia poprzez zabarwienie emocjonalne, które neologizuje semantycznie leksem.
Jednym z najlepszych tekstów jest niewątpliwie wiersz „Prośby anioła” negujący jakiekolwiek przemijanie. Nic tak naprawdę nie umiera i nie przemija, nawet stłuczony kubek jest jedynie „umarły” dla ludzi, ale stanowi pełnowartościowy kubek dla Anioła i należy do jego codziennych naczyń po ludzkim stłuczeniu. Linearna ciągłość w innym wymiarze oraz wieczność ludzi i przedmiotów. Aczkolwiek takie wartościowanie stwarza niebezpieczeństwo traktowania przedmiotów z namaszczeniem adekwatnym dla istot żywych. To samo dotyka odpowiedzi na ontologiczne pytania w odniesieniu do ludzkiego bytu od momentu zaistnienia na świecie, od inicjacji życia prenatalnego czy od czasu utrwalenia w świadomości. Mam ambiwalentne odczucia po lekturze wiersza „Zuzia pociesza Boga”, gdzie Stwórca zyskuje przydomek „miłośnik”. „Miłośnik ludzi” ma asocjacje bardziej z „kolekcjoner ludzi” a nie „ojciec kochający swoje dzieci” , więc kolejne ryzykowne przedsięwzięcie nie na miarę utworu dla dziecka. To samo tyczy się wprowadzenia łaciny – „licentia poetica”, czyli -przekładając na polski - poetyckiej swobody tworzenia na potrzeby utworu, co komplikuje prosty przekaz tekstu przez zwrot obcojęzyczny jak i jego sens wymagający objaśnienia dziecku przez dorosłego - czytającego wiersz, gorzej gdy książeczkę będzie czytać starsze wiekiem dziecko młodszemu rodzeństwu.
Afirmacja życia, jego bezcennej wartości, wieczności i nieprzemijalności, pokłon w kierunku literatury i jej nieśmiertelności w konkretnym przypadku przywołanego w zbiorze wierszy Kornela Makuszyńskiego tworzą asumpt do podania tej lektury dziecku, jednak zważywszy na całość jestem na NIE.
Alicja Mazan-Mazurkiewicz: Jestem Twoją Zuzią, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 2011, ss. 88