Krzyk
Omdlewam z wielkiego znużenia,
Zraniona dusza krwią ocieka…
A jeśli nie ma pocieszenia?
Z miłością na nas nikt nie czeka?...
I wolę wypełniając srogą
Idziemy tak, podobni cieniom,
Nieubłaganą naszą drogą,
Ku niewiadomym przeznaczeniom.
I brzemię życia niby krzyża,
Tym cięższe, im dłużej dźwigamy.
I kres nieznany się przybliża
U wieczności zamkniętej bramy.
Spełnimy bez skarg, bez zdziwienia
Rolę, do której nas powołał
Ten, co nas stworzył bez natchnienia,
Ale pokochać już nie zdołał.
I rzeszą padamy bezsilną,
Do końca wiarę w cuda mając,
A z góry, płytą nas mogilną
Ślepe niebiosa przygniatają.
(1896)
Z rosyjskiego przełożył Andrzej Lewandowski