Zorza wieczorna
Patrzę w bezkresnych niebios dal wieczorną,
Gdzie jaśnieją zorze.
Z moją szaloną i tak niepokorną
Duszą, jestem w sporze.
Jeżeli ziemskie cierpienie ją trwoży,
Niechaj milczy teraz
I niech się uczy od wieczornej zorzy,
Bez skargi umierać.
Duszo, gdy coś jest z wolą Pana zgodne,
Zachowaj milczenie.
Takie surowe jest, chociaż pogodne,
Blednące sklepienie.
Chłodem powiało z wieczornego nieba,
Wolno zorza gaśnie.
Szczęścia, radości wcale nie potrzeba;
Płoń zorzo, płoń jaśniej!
(1889-1903)