Zastanawiał się Anatol France - poeta, powieściopisarz, krytyk literacki: Czymże jest książka? Ciągiem drobnych znaków. Niczym więcej. Rzeczą samego czytelnika jest wysnuć kształty, barwy i uczucia, którym znaki te odpowiadają. Od niego zależeć będzie, czy książka mrokiem się powlecze, czy będzie porywać, czy zamrozi. Trzymam więc w dłoniach ów wydrukowany starannie ciąg drobnych znaków. Ostrożnie, mrużąc oczy, staram się dostrzec wyłaniające się spomiędzy tych znaków kształty i emocje.
Po tych ażurowych konstrukcjach, jak po rusztowaniu – wdrapuję się na podest, z którego będę mogła spojrzeć na nowy, intymny przecież pejzaż doświadczeń literackich twórców. Chłonę nowe sposoby obrazowania rzeczywistości, dotykam myślami trójwymiarowe pomysły poetyckie. Oto bogato ilustrowana „Antologia Spotkań w Salonie Literackim Klubu BSM Orion”, wydana w roku 2021 w serii Biblioteka „Tematu” nr 164, pod redakcją Dariusza Tomasza Lebiody i Nikoletty Stachury. Rozszyfrujmy i skrót BSM – Bydgoska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Zwraca uwagę już oryginalna okładka, przestawiająca postać mitologii greckiej - olbrzyma o nadzwyczajnej sile i pięknie, myśliwego beockiego Oriona, który po swojej śmierci został przez bogów oddelegowany pomiędzy królestwo gwiazd. Śmierć jego owiana jest pewną tajemnicą, niejednoznaczna. Według jednej z mitologicznych narracji zmarł po ukoszeniu gigantycznego Skorpiona, którego z misją morderstwa posłała Artemida, bogini łowów, mszcząc się w ten sposób na targanym namiętnością Orionie, swoim niedoszłym gwałcicielu. Inna wersja tego mitu przekonuje, iż Orion nieopatrznymi słowy obraził Artemidę i zginął od jej wściekłych strzał. W każdej z odsłon tego mitu Orion jawi się jako gwałtownik, który często traci panowanie nad językiem, hedonistycznie próbujący zaspokoić swoje żądze. Teleportowany wolą bogów pomiędzy gwiazdy, tam czyni gospodarskie porządki, a towarzyszą mu w tym doglądaniu niebiańskiej posiadłości dwa psy – Syriusz i Procjon. Jest i Skorpion, wciąż atakujący jego wyjątkowo widać smaczną, pożywną piętę. Orion wciąż inspiruje kolejne pokolenia artystów, najczęściej w sztuce przedstawiany jako aktywny myśliwy w walecznej pozie, osłaniający się tarczą, z maczugą we wzniesionej wojowniczo dłoni, z mieczem przytroczonym do pasa. Pełen determinacji i pasji – broni się przed szarżującym Bykiem. Tak właśnie i Orion jawi się na okładce książki – w nieboskłonowych błękitach i granatach, choć Byka akurat nie zobaczmy, widać chwilowo pokonał go i ten zsunął się ze śliskiej okładki tak starannie wydanej antologii.
Prezentacja twórców w wydawnictwie przygotowana jest zgodnie z kolejnością ich pojawiania się w Salonie Literackim „Oriona”, a otwiera ją motto – cytat ze Stanisława Staszica: Talent jest jak kawałek szlachetnego, ale surowego metalu: dopiero pilna praca go obrobi i wartość mu wielką nada. Wstęp napisał Tadeusz Stańczak, który przypomina, iż Dom Kultury Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Orion” od wielu już lat pełni rolę prężnego ośrodka krzewiącego kulturę. Za szczególnie godną uwagi działalność uznał pracę Salonu Literackiego, prowadzonego przez uznanego poetę i krytyka literackiego - Dariusza Tomasza Lebiodę, prezesa Bydgosko-Toruńskiego Związku Literatów Polskich. Funkcjonowanie Salonu sprawiło, iż – jak pisze Tadeusz Stańczak – (…) bywalcom tego przybytku kultury w mieście, zapewniono bezpośredni kontakt z wieloma twórcami kultury, w tym autorami poezji i utworów epickich, nie tylko z kraju – ale w wielu przypadkach z zagranicy (..). Owa zagranica to także kraje azjatyckie oraz Ameryka. Osoby złaknione kontaktów z wieloma uznanymi twórcami, za szczególnie cenne uznały między innymi spotkanie z Krzysztofem Zanussim – reżyserem, scenarzystą i producentem filmowym. Artysta w żaden sposób nie budował wokół siebie dystansu, więc osoby biorące udział w spotkaniu mogły bezpośrednio prowadzić z nim konwersację. Zdaniem Stańczaka – to wydarzenie bez precedensu, nawiązujące do wieczorów sprzed ponad trzydziestu lat, z takimi artystami, jak Maja Komorowska, Jerzy Zelnik, Jerzy Hoffman, Daniel Olbrychski. Działalności Salonu Literackiego nie zahamowała nawet trwająca od marca 2020 roku pandemia, w tym bowiem czasie Salon funkcjonował online, w przestrzeni internetowej.
Dariusz Tomasz Lebioda w posłowiu książki wspomina, iż wydawanie wszelkiego typu antologii ma sens, jeśli dokumentują cykliczne wydarzenia kulturalne lub są odzwierciedleniem jednej imprezy, w której brało udział wielu twórców. Prezentują wtedy różne postawy artystyczne i stają się wykładnią jakiejś strategii kulturotwórczej. Autor jest zdania, iż dodatkowo są rodzajem zachęty dla potencjalnych czytelników takich opracowań - do poznania dorobku prezentowanych twórców, uczestniczenia w kolejnych spotkaniach kulturalnych, a co najważniejsze – trzeba je uznać za rodzaj cennego dokumentu, który ma szansę ocalić niepowtarzalne wydarzenia, jakieś określone osiągnięcia artystów. Wyjaśnia przekonująco: Czytelnicy i konsumenci kultury są jak łowcy, którzy przeczesują jej ogromne przestrzenie w poszukiwaniu wyjątkowych istnień i tego rodzaju publikacje stają się im niezwykle pomocne. Dodaje także, że takie antologie czy opracowania można nazwać przewodnikami, sprawozdaniami, swoistymi książkami „reklamowymi”. Dariusz Tomasz Lebioda przywołuje w posłowiu także początki działalności Kawiarni Literackiej Klubu BSM „Orion”, które sięgają roku 2015. Wówczas to z inicjatywy Oddziału Bydgosko-Toruńskiego Związku Literatów Polskich oraz Prezesa Rady Nadzorczej tej instytucji – Tadeusza Stańczaka (także i literata), rozpoczęto cykliczne spotkania o charakterze artystycznym i literackim. Początkowo zapraszano twórców bydgoskich, potem z terenu całej Polski, a finalnie również artystów z zagranicy. Jako przykład takiej oryginalnej, zagranicznej artystki przywołuje postać ormiańskiej poetki i kandydatki do Nagrody Nobla – to Sona Van czy Beata Poźniak, polska aktorka, producentka, reżyserka filmowa i teatralna. Artystka znana jest z wielu produkcji Hollywood, dość wymienić choćby takie tytuły, jak „JFK”, „Kroniki młodego Indiany Jonesa”, „JAG – Wojskowe Biuro Śledcze” czy „Dowody zbrodni”. Krzysztof Zanussi podczas spotkania w roku 2019 – podkreślał, że ważne są nie tylko działania kulturalne w skali ogólnopolskiej, światowej, ale także te w skali mikro, związane z funkcjonowaniem naszych małych ojczyzn.
Antologia - zdaniem Dariusza Tomasza Lebiody, jest dowodem na to, że profil działalności Kawiarni Literackiej jest otwarty, a przy tym nacechowany starannością w doborze artystów i pisarzy. Przypomina, iż wiele z imprez zostało nagranych, znalazło się na platformie YouTube, informacja o niektórych z nich pojawiła się też w środkach masowego przekazu. Z kolei władze państwowe i lokalne także doceniły to twórcze środowisko, a Towarzystwo Hipolita Cegielskiego z Poznania przyznało literatom oraz spółdzielcom odznaczenia, ordery, medale. Niektórzy z twórców uwiecznionych w antologii już odeszli do wieczności, przywołajmy choćby kilka nazwisk: Krzysztof Derdowski, Andrzej Klawitter, Vladimir Stockman. Inni, jak na przykład Wanda Dobaczewska – nie żyją już od ponad 40 lat. Przy okazji warto przypomnieć, że od roku 2020 Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Bydgoszczy organizuje Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Wandy Dobaczewskiej, noszący tytuł „Na chwałę słońca”. Na konkurs, który przygotowywany jest w dwóch kategoriach (dla młodzieży oraz osób dorosłych), można nadsyłać wiersze, jak również prozę. Jak wyjaśniają organizatorzy, literackie zmagania mają za zadanie upamiętnienie twórczości Wandy Dobaczewskiej (a właściwie Wandy Niedziałkowskiej-Dobaczewskiej), polskiej pisarki, poetki, publicystki, autorki sztuk dla teatrów kukiełkowych, jak również animatorki kultury. Z konkursami literackimi związany jest również Stefan Pastuszewski – poeta, pisarz, dziennikarz, polityk, od roku 1998 - twórca ogólnopolskiego miesięcznika „Akant”. Wystarczy choćby wspomnieć na przykład o przygotowywanym Agonie Poetyckim „O Wieniec Akantu”, którego pokłosiem jest corocznie tomik poetycki, wydawany przez Instytut Wydawniczy „Świadectwo” z Bydgoszczy. W roku 2021 opublikowano już dwudziestą pierwszą antologię z tej serii. Trzeba także wspomnieć o Teresie Kaczorowskiej (pisarce, poetce, reporterce, prezes Związku Literatów na Mazowszu), która w antologii dzieli się z czytelnikami wierszem „Refleksje w Springfield”. Zaangażowana w wiele inicjatyw twórczych, od lat związana jest z Ogólnopolskim Konkursem Literackim „O Laur Posła Prawdy”, upamiętniającym postać Aleksandra Świętochowskiego, pisarza, publicysty, filozofa, działacza społecznego – czy Międzynarodowym Konkursem Poetyckim „O Laur Sarbiewskiego”.
Ogółem w wydawnictwie „Konstelacja Oriona” pojawiło się aż 39 nazwisk twórców. Dariusz Tomasz Lebioda, autor opublikowanego w książce wiersza „Ciepły wieczór we wschodnich Indiach”, uznaje, iż w antologii da się zauważyć u poetów prawdziwą eksplozję wrażliwości i innowacyjności językowej, prozaicy zaś (…) prezentując nienaganny warsztat, proponują ogląd świata komplementarnego, mieszczącego się w ściśle określonych ramach, a zarazem odważnie wykraczającego poza nie. W dalszej części posłowia ocenia, że publikacja jest rodzajem oryginalnej, niepowtarzalnej opowieści o czasie i ludziach w nim osadzonych, (…) ich pragnieniach i potrzebie uzewnętrzniania własnych przestrzeni wewnętrznych, ze szczególnym uwzględnieniem pierwiastkowych uczuć. O wszystkich twórcach, których utwory znalazły się w publikacji, można przeczytać w drugiej części książki, gdzie znalazły się ich noty biograficzne.
Antologię otwiera poruszający, nostalgiczny wiersz „Per Aspera”, dedykowany zmarłemu artyście Krzysztofowi Kolbergerowi, autorstwa aktora teatralnego i filmowego oraz poety - Dariusza Bereskiego. Poetka Barbara Orlowski dzieli się z nami refleksami dotyczącymi upływającego czasu, którego nie ukryją nawet zakurzone zegary, a Tadeusz Stańczak (wspomniany już prezes Zarządu Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej) – prezentuje fragment powieści wspomnieniowej „Emigrant na krajowej ojczyźnie”. Jest i pełen żywych obrazów oraz ciepłych westchnień sekretnych kochanków wspomniany już poemat Dariusza Tomasza Lebiody oraz wiersz rodem z zielonych ulic Montparnasse - „Ja Jeanie…”, autorstwa Anny Aliny Lebiody. Poeta Tadeusz Zawadowski, z którym miałam wiele lat temu możliwość wziąć udział w przedstawieniu poetyckim „Szeptane po kątach”, przygotowywanym między innymi przez Centrum Kultury Poznania Zamek, proponuje czytelnikom wiersz „Jaskinia”. Barbara Gruszka-Zych nie tylko przedstawia fragment publikacji „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”, ale również proponuje wiersz bez tytułu (*** „w moje urodziny”). Sona Van odsłania przed nami swój intymny świat w wierszu „Pierwsze skurcze”, a wspomniana Beata Poźniak – dzieli się z nami poematem bez tytułu, napisanym w oryginale po angielsku, który przywołuje Mariańskie Łaźnie – miejsce spotkania Fryderyka Chopina z Marią Wodzińską (jej rodzice nie wyrazili zgody na małżeństwo z chorowitym muzykiem). Poznajemy również twórczość prozatorską z serii science fiction Wiktora Żwikiewicza („W Betlejem wesoła nowina”) oraz Marka Żelkowskiego („Wrzeciono Chronosa”). Jest i wspomniany już nieżyjący Andrzej Klawitter i fragment jego powieści z roku 2009 - „Pechowy fart” oraz wiersz księdza Jana Wojciecha Pomina - „Stan myśli”: kreacja stanu myśli / zależy od własnej woli / oddanej w Miłości / pod władze Kreatora (…). Dalej, poeta i dramaturg Ryszard Częstochowski z jawną nutką sentymentalizmu wspomina zniszczony, stary dom lat młodości w utworze poetyckim „Zburzone dzieciństwo”: (…) złapałem bakcyla / filatelistyki potem porzuconego / dla piłki auto stopu muzyki / black sabbath led zeppelin yes. Profesor Józef Banaszak – biolog: entomolog i ekolog, a jednocześnie pisarz i poeta, zabiera czytelników na spotkanie ze swoim wewnętrznym światem w wierszu „Zielonooka boginka”, a eseista i historyk, człowiek wielu innych zawodów i funkcji, czyli Donat Iwanicki - prezentuje fragment swego opracowania „Opowieść minionych dni II” – „Jak ciemność staje się światłem”. Przy okazji wyjaśnia skąd i jego niecodzienne imię, snując rozważania o św. Donacie – żołnierzu i dowódcy legii rzymskiej, który poniósł śmierć męczeńską w III wieku. Obecnie – jak wyjaśnia autor, nie znajdziemy już tego świętego w kanonie kościelnym, choć kiedyś często modliło się za jego wstawiennictwem europejskie rycerstwo. Donat Iwanicki przypomina, że według niemieckiego kronikarza Thietmara, to wstawiennictwo tego właśnie świętego uchroniło Miśnię, potężny, niemiecki gród, przed zdobyciem przez Bolesława Chrobrego w roku 1015 (gdy ten walczył z cesarzem niemieckim Henrykiem II).
Jest i w antologii fragment opowieści „Plac Wolności”, wspomnianego już zmarłego Krzysztofa Derdowskiego, poety i autora sztuk teatralnych oraz wiersz „Remanent” poetki Grażyny Hanny Gzary. Małgorzata Szweda w utworze bez tytułu – Wyrasta (…) drzewem / pośród atłasów ciszy / w przystań wierszy / oddając swój świat…, a Barbara Filipiak wchodzi po schodach / mijającego czasu (…), także – mija ciszę między dźwiękami życia („Światło w mroku”). Helena Skonieczka zaprasza nas do swojego autorskiego azylu, zsyłają na nas „Muzyczny deszcz”. Anna Dobrosława Koprowska-Głowacka gości nas w rzeczywistości swojej legendy „Dzielna piratka”, pochodzącej z książki „Rybak i diabeł. Legendy znad Morza Bałtyckiego”. Wiesław Marcysiak – poeta, translator, anglista i bard - w utworze bez tytułu, zastanawia się „Jak cię kochać”. Tadeusz Meszko – między innymi grafik komputerowy, a także autor wielu tekstów z gatunku science fiction, zabiera czytelników do wnętrza swego nietuzinkowego umysłu, serwując im jako lekturę „Mózg pełen myśli”. Krzysztof Lesiński – naukowiec, poeta, człowiek wielu talentów, w wierszu bez tytułu wyznaje szczerze: piszę samotnością / piórem / ze złamanego skrzydła. Poeta Wojciech Kloska w utworze „Dzień powszedni”, przypomina o naszym porannym, człowieczym rytuale: resztki twarzy / zbierasz co rano z poduszki / i stawiasz przed obliczem lustra. W „Drzewie tęsknot” Marii Jolanty Kowalskiej zachwycamy się piękną frazą – marzenia jak powieki dnia, a potem dajemy się omotać potężnej machinie irracjonalności doznań, które oferuje nam Tadeusz Oszubski i jego tekst „Romek”, opublikowany już wcześniej w ramach „City 3. Antologii polskich opowiadań grozy” (2016).
Miłośnicy klastycznych wersów z pewnością znajdą chwilę, by przeczytać fragment „Makbeta” Williama Szekspira w tłumaczeniu Ryszarda Długołęckiego, znanego lekarza, himalaisty, uczestnika wypraw wysokogórskich, jak również publicysty. Dzięki Mieczysławowi Wojtasikowi, poecie i nauczycielowi akademickiemu, w wierszu „Po pierwsze łąka”, poznajemy dobrą nianię – czyli Franię z Redcza, a Maria Chilicka w teksie prozy „Do trzech razy sztuka?” – opisuje z humorem swe obuwnicze przygody. Zdzisław Pruss – między innymi dziennikarz, twórca kabaretowy i poeta, wyjawia czytelnikom, iż to telefon jest najbardziej śmiercionośnym narzędziem w jego domu: za jednym podniesieniem / słuchawki / straciłem już tylu bliskich / tylu oddalonych. Z gruzińskim poetą, powieściopisarzem, tłumaczem i krytykiem sztuki zabieramy się w zakończoną śmiercią podróż pod nieboskłon („Lotnik”, Szota Jataszwili), a Lam Quang My – poeta pochodzenia wietnamskiego, tłumacz literatury wietnamskiej na język polski i polskiej na język wietnamski, gości czytelników pomiędzy strofami utworu poetyckiego „Ja i mój wiersz”: Bywa mój wiersz jak lekki podmuch wiatru / Jak cienkie pasma wiatru po gwałtownej burzy / Co obróciła pejzaż w rumowisko gruzów.
Różne style twórcze, poezja i proza, wielowątkowość, wielonarodowość, pozorny miszmasz, cicer cum caule. Proza – chociażby z uwagi na swoją objętość, silniej zaznacza swoją obecność w almanachu. To fragmenty nieco zakurzonych wspomnień, dziecięcych powidoków rajów minionych i utraconych, legenda – tajemnica. I oczywiście jeszcze science fiction, co może być pewnym zaskoczeniem dla czytelników, którzy na co dzień nie mają kontraktu z tego rodzaju gatunkiem literackim. Czy coś zatem łączy tych wszystkich twórców, którzy pojawili się na kartkach „Konstelacji Oriona”? Z pewnością wielki szacunek dla sztuki, chęć tworzenia literatury, by przez nią utrwalać pamięć o tym co było, starać się zrozumieć to, co jest, a czasami dać się ponieść wyobraźni i tworzyć nowe mikroświaty. Wszyscy oni stworzyli rodzaj literackiego amalgamatu, który dobrze się czyta. Jako, że XXI wiek to także rządy kultury obrazkowej, przy każdym wierszu, prozie - mamy i zdjęcie autora. Fakt ten może prowokować czytelników do swoistego rodzaju zabawy, będącej próbą odgadnięcia po fotografii - jaki gatunek literacki wybiera autor, jaką tematykę stara się podejmować w swej twórczości. Nieco irracjonalna, niewinna zabawa kończy się często sporym zaskoczeniem. Liryczne, pełne emocji wiersze tworzą dojrzali twórcy, w swoim życiu spełniający się naukowo, science fiction piszą nie współcześni „pryszczaci” młodzieńcy z głową w zniekształconej rzeczywistości, ale autorzy starsi, mający już dawno za sobą okres dojrzewania, burzy i naporu. Tym cenniejsze jest to, że mimo balastu przeżytego wieku, wciąż potrafią bawić się formą, rozgrzewając do czerwoności dysze wyobraźni. To wielka sztuka – nie zatracić dziecięcej ciekawości świata, zaglądać pod jego podszewkę, ślizgać się wzrokiem pomiędzy nitkami – szwami roboczymi codzienności. Pewnym jest, że na kartkach antologii znajdziemy twórców wysokowrażliwych, którzy poprzez indywidualne narracje próbują okiełzać wypełniające ich uczucia, wydobyć z siebie nawet ledwie zauważalne mikrodrgnienia duszy. Nie godzą się na to, by nakładać na nich kaganiec ciszy. Chcą mówić, chcą pisać, pragną, by ich słowa rezonowały w przestrzeni publicznej. Nie godzą się na to, by świat odsyłał ich gdzieś na boczny tor, spychał poza mównicę, wyrywał im z rąk megafony. Znaleźli dla siebie stosowną niszę w otaczającej ich rzeczywistości i to właśnie stamtąd nadają swe komunikaty. Muszą się uzewnętrzniać, wypowiadać swe dręczące wizje, proroctwa, strachy – gdyż właśnie dzięki tej wielkiej ekspresji, udaje się im utrzymać literacką homeostazę. Twórcze rzemiosło pomaga im w prawdzie wypowiedzieć siebie światu.
I taki właśnie wydaje się być cel wydawania tego typu antologii: przedstawienie reszcie literackiego gremium siebie i swej grupy poetyckiej, prezentacja związanych z nią autorów, a także zaoferowanie im szansy na dotarcie ze swoją twórczością do czytelników w kraju i na świecie. Także i twórcy z innych kultur – przekazując swoje teksty do druku w antologii, mają okazję wyjść poza granice języka, mapy, umysłu. Druk na papierze wciąż nobilituje, utrwala, niejako „konserwuje” na lata twórczość literacką. Słowa impregnowane, zawekowane pomiędzy okładkami książki liczą na to, że nawet wyciągnięte z niej po wielu latach – nic nie stracą ze swojej świeżości, energii, mocy. Tak, jak i w tym przypadku – twórcy schowani bezpiecznie pod tarczą Oriona wierzą, że swoimi słowami wybudowali pomnik trwalszy, niż ze spiżu.
Anna Kokot-Nowak
Dariusz Tomasz Lebioda, Nikoletta Stachura (red.), Konstelacja Oriona, Biblioteka „Tematu” nr 164, Bydgoszcz 2021.