sen żeglarza
ostatkiem sił do brzegu kiedy ogień w płucach
a morze niemal truchło już na brzeg wyrzuca
dzikie plaże z palmami potrzaskanych masztów
w całun żagli spowitych przeraźliwych wrzasków
papug jak pod pręgierzem palącego słońca
dzień i noc bez wytchnienia i jakby bez końca
to wszystko zda się ciągnąć nie znaleźć tu cienia
ani nawet jednego czułego wspomnienia
nie zostało z lat młodych wilki morskie wyją
przemierzając tę przestrzeń która być niczyją
wydaje się jak topiel słonych łez wylanych
nie da się tu łba rozbić bo brakuje ściany
w którą walić by można aby ból zagłuszyć
i dać chwilę odpocząć skołatanej duszy