Głos ulicy
zobojętnia cię na czas;
śpiew kobiety kaleczy
każdy szczegół
sekundy
Co wybrzmiało
z północnego krańca kontynentu
teraz rodzi się
na południu;
jak promień bezdźwięczny
Piszczałki pustyń
grube dźwięki
dolin
tworzą blizny
na skorupie wieku
Choroba dżuma naszych dni
rozwija się milcząco;
w każdym oddechu
odlatującym ptasio
za widnokres
Widzisz to
co słyszycie nigdy nie będzie
po drugiej stronie liścia;
na wodzie
wewnątrz śniegu