Trak Spartakus niewolnik gladius trzyma w dłoni
wsiąka krew w piach areny z aorty lub skroni
znacznie szybciej niż ciało zwala się pod nogi
przeciwnika co nie zna litości ni trwogi
bo ma szansę być może jedyną na tysiąc
gdy wierność swemu panu na miecz musiał przysiąc
by przeżyć przeżuwając tłumione przekleństwa
gdy motłoch wciąż spragniony krwi i okrucieństwa
kciukiem w dół skierowanym tak cezar jak tłuszcza
igrzyska zamiast chleba kto by mógł przypuszczać
że w krew to wejdzie widzom aren i stadionów
kiedy krzyk mordowanych zagłusza dźwięk dzwonów
twarde prawo lecz prawo obywatel Rzymu
wie od dawna że nie ma wszak stosu bez dymu