Amerykańska dziennikarka i reporterka ANNE APPLEBAUM (ur. 1964 r.) poruszyła ten problem w swej książce Czerwony głód. Książka została ukończona w roku 2017, po długiej peregrynacji autorki po ukraińskich archiwach. Archiwa te, w odróżnieniu od rosyjskich, zostały otwarte dla badaczy historii dawnego imperium ZSRR. Dziś, po agresji Rosji na wolną Ukrainę w lutym 2022 roku, mrówcza praca autorki nabiera dodatkowej mocy.
Badaczka wnikliwie poruszyła stosunek władców Rosji do aspiracji wolnościowych narodu ukraińskiego. Pojecie Ukrainy było dla nich zawsze abstrakcją. Ziemia ta co najwyżej zasługiwała na nazwę Małorosja. Naród ukraiński w zasadzie nie istniał. W opinii caratu byli to tylko jacyś zacofani chłopi pańszczyźniani; zabobonni analfabeci. Ludność miejska mówiła po rosyjsku, polsku i w jidysz. Językiem urzędowym był rosyjski. Chłopi – według nich – posługiwali się jakąś gwarą rusińską, narzeczem. Nasi rodacy też nie byli lepsi – olbrzymie latyfundia Potockich, Sapiehów, Olizarów, Wiśniowieckich i innych czerpały bogactwa z niewolniczej pracy pańszczyźnianych chłopów ukraińskich. A i Henryk Sienkiewicz (1846-1916) dolewał ognia do tych wyobrażeń nazywając lud ukraiński tłuszczą, hołotą, a tereny ich zasiedlenia Dzikimi Polami.
W XIX wieku nastąpiło przebudzenie uśpionego narodu ukraińskiego. Powstawały narodowe pisma, literatura, instytuty historyczne, organizacje narodowe. Rodziła się inteligencja. Chłopski syn Taras Szewczenko (1814-1861) stał się ojcem literatury narodu ukraińskiego. Cel był jednoznaczny – ukształtować intelektualnie naród ukraiński, odłączyć pępowinę z Rosją, dążyć do niepodległości. Hasła te były bardzo groźne dla władców Rosji carskiej, później ZSRR, a także i obecnej Rosji. Aspiracje wolnościowe Ukraińców były i są solą w ich oku.
Lata 1918 – 1921 wyzwalały nadzieje narodu ukraińskiego na wybicie się na niepodległość. Niestety, bolszewicy wygrali wojnę domową i większa część Ukrainy wpadła w sowieckie łapy. Zachodnia część Ukrainy, z największymi aspiracjami wolnościowymi, została przypisana Polsce.
W roku 1928 Józef Stalin ogłosił rewolucyjne zmiany w strukturze agrarnej ZSRR. W systemie socjalistycznym nie widział miejsca dla niezależnych chłopów. Wszystko musiało podlegać władzy radzieckiej. Ogłosił już pierwszą pięciolatkę, postępowała gwałtowna industrializacja kraju. Dla władzy komunistycznej nie do pomyślenia było pertraktowanie z chłopami, układanie się z nimi na temat skupu, cen, struktury zasiewów itd. Stalin ogłosił kolektywizację rolnictwa.
Anne Applebaum opisuje mechanizmy przymusowej kolektywizacji, tworzenia kołchozów. Stalin szedł jak taran, nie dopuszczał do porażki walki z chłopami. Dla niego sukces kolektywizacji to jego sukces osobisty. Klęska kolektywizacji, niewątpliwie wyrzuciłaby Stalina z Kremla. Jego przeciwnicy, a było takich jeszcze wielu, mieliby doskonały powód do jego usunięcia. W systemie władzy, w istocie gangsterskiej, przywódca nie może przegrywać. Natychmiast traci autorytet.
Kolektywizacja następowała w całym ZSRR. Wszędzie była brutalna. W oczy zaglądał głód, bowiem wyniszczano dobrze prosperujące gospodarstwa indywidualne. Z problemem głodu, wiecznych niedostatków w sferze wyżywienia, władze ZSRR nigdy się nie uporały.
Na Ukrainie dochodził jeszcze inny problem – Stalin lękał się utraty Ukrainy. Z podejrzliwością odnosił się do narastania świadomości narodowej tego narodu. W chłopstwie ukraińskim widział ostoję nacjonalizmu.
Brutalna kolektywizacja ruszyła rok później. Na wieś rzucano siły NKWD, aparatu partyjnego, a także młodych entuzjastów nowego systemu, tzw. dwudziestopięciotysięczników (25 tysięcy ochotników). Otumanieni wizją lepszego świata, chętnie na to się godzili. Zafascynowani byli pierwszymi sukcesami stalinowskiej industrializacji – wybudowaniem największej w Europie hydroelektrowni na Dnieprze tzw. Dnieproges oraz wielkich pieców hutniczych w Magnitogorsku na Uralu. Wśród „tysięczników” był Lew Kopielew (1912-1997) późniejszy pisarz i dysydent. Chodzili po wsiach, domach, nakłaniali do wstępowania do kołchozów. Na terytorium rdzennej Rosji jakoś to szło. Natomiast na Ukrainie chłopi stawiali opór. Nie chcieli wstępować do kołchozów. Przyzwyczajeni do samodzielności, nie wyobrażali sobie być poddanymi jakiegoś systemu.
Kolektywizacja szła opornie. Wybuchały bunty. Część chłopów pod presją wstępowała do kołchozów. Musieli oddawać wszystek inwentarz, maszyny i oczywiście ziemię. Stawali się najemnikami. Produkcja rolna natychmiast spadała. Zaczynał się głód. Jednak wielu chłopów nie zapisywało się do kołchozów. Władze nakładały na nich drakońskie daniny. Chłopi uciekali do miast, żebrali o żywność. Dworce kolejowe, pobliskie ulice zapełniały się nędzarzami, ludzie umierali na chodnikach.
Józef Stalin naciskał na miejscowe władze, aby wyciskały z ludności wiejskiej resztki żywności. Rekwirowano wszystko, nawet sprzęt domowy. Sytuacja stawała się tragiczna. Zaczęły się masowe zgony z głodu. Miejscowe władze zdawały sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji; nie było możliwości wykonania skupu zboża. Jednak strach przed Stalinem paraliżował wszystkich. Kłamali wszyscy naokoło, bano się powiedzieć prawdę. Marne zbiory lata 1932 spowodowały niespotykany głód. Wiosną 1933 roku nie było już co jeść. Ludzie zjadali wszystko, co się ruszało, także korę z drzew. Niestety szerzył się kanibalizm; ludzie z głodu tracili zmysły i człowieczeństwo. Wsie umierały. Chłopi nie mogli już uciekać do miast – stworzono system paszportów wewnętrznych.
Stalin był nieugięty. Wolał zagłodzić cała Ukrainę niż przyznać się do błędu. Terroryzował własny aparat partyjny; wielu działaczy ukraińskich surowo zostało ukaranych za opieszałość podczas kolektywizacji. Głowę pod topór NKWD położyło wielu komunistów ukraińskich, jak Polak z pochodzenia Stanisław Kosior (1889-1939), Paweł Postyszew (1887-1939). Legitymacja partyjna nic im nie pomogła.
Wieści o głodzie na Ukrainie powoli docierały na Zachód. To był największy problem dla władcy ZSRR. Państwo radzieckie potrzebowało zachodniej technologii jak tlenu do oddychania. Aby zdobyć niezbędne dewizy na zakup maszyn, ZSRR musiał coś eksportować. Za wiele produktów nie posiadał. A były to płody rolne, kopaliny i dzieła sztuki zrabowane dawnej klasie posiadającej. Płody rolne eksportowano przez port w Odessie. Dokerzy musieli patrzeć na ten eksport w czasie, gdy ludność ZSRR głodowała.
Stalin jak ognia bał się ewentualnego bojkotu tego rodzaju eksportu. Jak tylko mógł naciskał na zachodnich korespondentów, aby pozytywnie pisali o ZSRR. Wśród nich wielu było zafascynowanych nową erą w dziejach ludzkości. Jednym z nich był Walter Duranty (1884-1957) – moskiewski korespondent „New York Times” w latach 1922 – 1936. Pobyt tam przyniósł mu sławę i majątek. Pisał optymistyczne artykuły o postępach radzieckiej gospodarki. Był bardzo użyteczny dla stalinowskiego reżimu (pożyteczny idiota), wygodnie mu się żyło w Moskwie. Posiadał znakomite kontakty, podstawiono mu atrakcyjną kochankę. Dwukrotnie przeprowadził wywiad ze Stalinem. Przyszły prezydent Franklin Roosevelt (1882-1945) bardzo cenił jego znajomość problemów ZSRR. Duranty otrzymał nawet Nagrodę Pulitzera w roku 1932 za serię reportaży o ZSRR.
Nie tylko on, ale wielu intelektualistów we Francji, Anglii, USA było zafascynowanych radzieckim eksperymentem społecznym i gospodarczym. Po wielkim kryzysie roku 1929 na Zachodzie oraz po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech, Zachód nie chciał dowiadywać się o głodzie na Ukrainie. W roku 1933 Roosevelt doszedł do władzy w USA. Niezwłocznie nawiązał stosunki dyplomatyczne z ZSRR. Dobre stosunki z ZSRR były także na rękę rekinom kapitalizmu – otrzymywali ogromne zamówienia na budowę całych fabryk (Ford!), na dostarczanie maszyn do tego kraju. Wszyscy woleli ciszę. Zatem prawda dotycząca zamorzenia na śmierć blisko 4 milionów ludzi na Ukrainie nie miała szans na zaistnienie.
Anne Appelbaum podkreśla jeszcze jeden aspekt stalinowskiej polityki – likwidacja kultury i tradycji narodowych Ukrainy. Po chwilowym, w latach dwudziestych, ożywieniu ducha ukraińskiego, Stalin przykręcił śrubę wszelkim dążeniom narodowym Ukraińców. Wielu ukraińskich inteligentów straciło życie; nastąpiła ekspansja języka rosyjskiego. Język ukraiński rugowano ze szkół i życia publicznego. W sferze tradycji i kultury władca Kremla widział wielkie niebezpieczeństwo; węszył spiski przeciwko jedności ZSRR.
Po hekatombie głodu, chłopi poddali się wstępując do kołchozów. Władza Stalina ugruntowała się. Według niezależnych badaczy, w czasach Hołodomoru zginęło blisko 4 milionów ukraińskich chłopów. To można porównywać tylko z Zagładą Żydów w czasach II wojny światowej spowodowanej na rozkaz Hitlera. Tak więc obaj dyktatorzy mogli sobie podać rękę. Wynik remisowy. Hitler uważał Żydów za przyczynę wszystkich nieszczęść w Niemczech i na świecie. Stalin myślał podobnie – pazerni chłopi ukraińscy ukrywając zboże chcieli zagłodzić ludność ZSRR, przywrócić kapitalizm i oderwać Ukrainę od Rosji. Dlatego musiał z nimi walczyć na śmierć i życie; to oni byli winni za Hołodomor, okazali się niecnymi sabotażystami. Autorka wyjaśnia ponadto pochodzenie słowa Hołomodor – termin ten stanowi połączenie ukraińskich słów hołod (głód) oraz mor (śmierć).
Anne Applebaum wnikliwie opisuje mechanizmy zbrodniczej kolektywizacji; wykonała gigantyczną pracę nad opisaniu tego problemu. W swym dziele powołała się na blisko 250 opracowań zbiorowych, wspomnień i innych źródeł. Czytelnik posiada do dyspozycji 7 map ze szczególnym uwzględnieniem mapy głodu w poszczególnych rejonach.
Przytoczę jedno ze wspomnień młodego chłopca:
Mama odeszła, ja spałem na naszym piecu i obudziłem się przed świtem. „Tato, tato, chcę jeść”. W domu było zimno. Tato nie odpowiadał. Zacząłem krzyczeć. Nadszedł świt; ojciec miał pod nosem jakby pianę. Dotknąłem jego głowy – zimna. Potem przyjechał wóz, a na nim leżały ciała jak snopy. Do domu weszło dwóch mężczyzn, położyli ojca na worku, zamachnęli się i wrzucili na wóz… Potem nie mogłem spać w domu, sypiałem w stajniach i stogach siana, spuchnięty, obdarty… Takich wspomnień autorka przytacza kilkadziesiąt.
Książka zawiera 46 zdjęć z tamtego okresu. Iście benedyktyńska praca połączona z cierpliwością. Tylko zazdrościć. Katorżnicza praca autorki przyniosła efekt; dziś każdy człowiek łaknący prawdy o zbrodniczym głodzie na Ukrainie i historii tego kraju winien zapoznać się z tym dziełem. Szczególnie dziś, w czasie wojny wywołanej przez Rosję w lutym 2022 roku. Pewne paralele są żywe do dziś.
Niestety, muszę dorzucić łyżkę dziegciu do beczki miodu. Ukraińcy, pewnikiem mszcząc się za Hołodomor, za stalinowską rusyfikację, niepotrzebnie zemścili się na Rosjanach w myśl zasady ząb za ząb, oko za oko. A mianowicie – w roku 2017, po utracie Krymu, zamknęli tamą przepływ wody w Kanale Północnokrymskim (choć rocznie zarabiali na tym ok. 280 milionów dolarów). To wielkie dzieło inżynieryjne, zbudowane w latach 1961 – 1971, o długości 400 kilometrów, zasilało Krym wodą pitną ze Zbiornika Kachowskiego na Dnieprze. Ludność Krymu znalazła się w obliczu braku wody. Podziemne źródła wody wysychały. Taka decyzja Ukrainy jest niezrozumiała – sprowokowała tylko Rosję do działania. Już 26 lutego 2022 lotnictwo rosyjskie zburzyło tamę przywracając przepływ wody w kanale. Nie chcę bronić Rosji; jednak nie wolno odbierać komuś wody – nawet wrogie sobie plemiona saharyjskie, zawsze napoiły i ugościły największego choćby przeciwnika. Szkoda, że nasze mass – media milczały w tej sprawie.
Anne Applebaum Czerwony głód (The Red Famine. Stalin's War on Ukraine), z angielskiego przełożyły Barbara Gadomska i Wanda Gadomska, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2018. ss. 486