umysł w stanie uśpienia nikczemności barwy
zniewolenia form krocie Bogu to co boskie
cesarzowi cesarskie odrzucając troskę
wątpliwości nie mając jak te ślepe larwy
wśród liści butwiejących baraszkują w gnoju
tak więc niebo gwiaździste nie jest ich udziałem
ani prawo moralne spazm nie wstrząsa ciałem
bez wzlotów bez upadków wyznawcy spokoju
pełnej michy i dachu w czas burzy nad głową
by za kołnierz nie spłynął deszczu chłodny dreszczyk
dzwon na trwogę nie zabrzmi jedynie złowieszczy
zew puchacza się splecie z bełkotliwą mową
tych którzy swoje racje wyłuszczają klęcząc
błagając psim skowytem o więcej wciąż więcej
złoty cielec im sprzyja więc z wdzięcznością ręce
wyciągają ku niebu a srebrniki brzęczą
radując ich duszyczki ponad miarę wszelką
prawi i prawdomówni bez wahania wskażą
źdźbło w oku brata swego wytkną i znieważą
obnosząc się z pokaźną w swoim oku belką