Rana
To jest rana po wydartym marzeniu
która każe umierać zwyczajnie powoli
i nawet do Boga każe mówić językiem
umarłych Ta rana jest jak gniazdo
ptaków żałobnych które jednak wciąż
śnią sen o życiu co dla Boga bywa
najtkliwszym obrazem Ta rana
szarpana przez sny niedośnione
zmierzchu się jawi zbyt żyznym zagonem
krwawi o północy tej godzinie duchów
gdy diabeł gra poloneza zwyczajnie ze słuchu
to są te wyznania najciekawsze najszczersze
by można mówić o nich zbyt kalekim wierszem
Wiersz
Wiersz to poraniona sarna
lub pogańskie święto
a może ślepe lustro
w którym można domyślać się twarzy
Wiersz to liść jesienny Znak listopadowy
podniebny lot jaskółki albo mądrość sowy
Poraniony i słaby jak lata dzień ostatni
i sam środek przypisanej ci na wieki matni
To odprysk gasnącego chłodnego już słońca
To krok do wyroku To początek końca