Z prawdziwą przyjemnością sięgnęłam po kolejny, już trzeci tomik poetki z Elbląga – Bogumiły Salmonowicz, pedagoga, terapeutki, doradcy personalnego i wykładowcy w elbląskiej PWSZ oraz Politechnice Gdańskiej. Wcześniej wydane tomiki to „BoSa” (2014) i „Abrazje” (2016). Najnowsza książka nosi nowatorski i bardzo charakterystyczny tytuł „Femoglobina”. Wydana została w Elblągu, w 2017 roku, przy częściowym dofinansowaniu w formie Stypendium Kulturalnego Miasta Elbląg. Już sam tytuł, będący neologizmem, prowokuje do podjęcia próby wyjaśnienia jego znaczenia.
Połączenie dwóch słów: kobiety (fr. femme, łac. femina) i hemoglobiny (czerwonego składnika krwi transportującego tlen w organizmie) przywodzi na myśl skojarzenie, że tematem przewodnim wierszy będzie kobieta, czy może raczej kobiecość i jej funkcja: w samej sobie, w rodzinie, w społeczeństwie. To oczywiście luźne, moje własne, indywidualne skojarzenie jako czytelnika. Na ile jest ono zbieżne z zamysłem samej poetki, trudno w tej chwili ocenić. Sądzę, że to temat na odrębną dyskusję.
Wszystkie wiersze są ekfrazami do barwnych obrazów Romany Klinkosz, absolwentki Studium Nauczycielskiego i Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Bohaterka obrazów nosi imię Troda. Bohaterka wierszy nie ujawnia swojego imienia. Może to także Troda, choć po przeczytaniu książki chętnie nazwałabym ją Truda – jako skrót od żeńskiego imienia, a może raczej jako żeńską (nieistniejącą przecież) formę od rzeczownika trud. Bohaterka wierszy wszak jest kobietą. Nie tą idealną, z kolorowych okładek czasopism, żyjącą w bajkowym świecie miłości i luksusu. Jest kobietą na miarę współczesnej Siłaczki, uwikłaną w zwykłą codzienność, borykającą się z przeciwnościami losu, dźwigającą na swych barkach brzemię niewłaściwych wyborów i ponoszącą konsekwencje za te wybory. Kobietą zmagającą się z poczuciem niższej wartości w świecie, gdzie
…przecież nie Adam został zwiedziony,
lecz kobieta, gdy została zwiedziona,
popadła w grzech.
teraz dźwiga.
Poezja Bogumiły Salmonowicz wzbudza refleksję nad istotnymi problemami społecznymi, jak prostytucja, przemoc domowa, alkoholizm, wykorzystywanie drugiej osoby. Dotyka bolących sfer życia ludzkiego: choroby, kalectwa i śmierci.
Przez to wszystko przechodzi bohaterka wierszy, od początku swego istnienia, aż po jego kres, bowiem wiersze stanowią spójną, jakby chronologiczną całość, niczym wyrwane kartki z kalendarza, kolejne epizody jednego życia.
Mimo tak wielu przeciwności losu (zawinionych, czy też nie), bohaterka jest kobietą wzbudzającą sympatię, aktywną, ciepłą emocjonalnie, pełną pomysłów, marzeń, pragnień. Tak naprawdę chciałaby, aby ktoś ją kochał, przytulił, był blisko i gotowa jest za to zapłacić każdą cenę.
Jak modliszka
pozbawiona wiary
modli się
żeby znowu nie pożerać tęsknoty
włoży każdą maskę
zatańczy zdejmie co potrzeba
by chociaż na chwilę rozwiązać czyjeś ramiona…
Czuje się samotna, wyobcowana, zepchnięta na margines społeczny. Jakże znamienne, a zarazem gorzkie i prawdziwe są tu słowa z fragmentu wiersza „W hałasie świata”:
w moim otoczeniu ludzie są jacyś inni
nikt nikogo nie okradł nie zabił nie podpalił
jedni drugich wspierają
pamiętają o urodzinach
a na święta obdarzają tym
co kto robi najlepiej
(…)
o takich jak my nikt
nie kręci kasowych filmów
nie wspomina w wiadomościach
ani kolorowych magazynach
nas nie ma?
Życie bohaterki toczy się w kontekście zaspokajania cudzych dążeń i potrzeb, przy rezygnacji z własnych, aby tylko „latarką z właściwych słów rozświetlać cudze ścieżki”. Stąd już mały krok do wypalenia się, wyobcowania, zniewolenia, do zaszufladkowania w kategoriach ofiary, do podłamania zdrowia psychicznego i fizycznego.Bo przecież „niech polubi makijaż nałożony sprawiedliwą pięścią”.
Pragnę przytoczyć w całości wiersz zatytułowany ”Wizje”
ciągle dalej szybciej
lepiej dla innych
bez chwili odpoczynku
z pomijaniem ciszy
ważnych słów
mnóstwem później
kiedyś przyjdzie czas
który nie chce zawracać
a my brniemy
w tłustych bagnach z żalu
zamiast chwytać w dłonie
promyki codziennych słońc
albo wiązać w naszyjniki
lśniące ogony gwiazd
a my…
Bogumiła Salmonowicz w „Femoglobinie” po mistrzowsku stosuje metafory, liczne personifikacje, posługuje się skróconą perspektywą, używa neologizmów, jak i potocznych sformułowań. To wszystko wpływa pozytywnie na jakość i jasność przekazu, a zestawienie każdego wiersza z konkretnym obrazem Romany Klinkosz sprawia, że czytelnik jeszcze długo pozostaje pod wrażeniem przeczytanej książki.
Wiersze i obrazy stworzyły niepowtarzalny klimat, wyjątkową, nierozerwalną całość. Dobrze, że połączyły się już na zawsze w jednej książce. To, czego nie widać na obrazach, jest poetycko opisane i odwrotnie: to, czego nie odnajdzie się w wierszu, można dostrzec na obrazie. Gratuluję obu autorkom wspaniałego pomysłu i starannej jego realizacji. Gorąco i szczerze, z całym wewnętrznym przekonaniem polecam wszystkim lekturę „Femoglobiny”, wydanej przez elbląskie „Stowarzyszenie Alternatywni”.
Bogumiła Salmonowicz, Femoglobina, Stowarzyszenie „Alternatywni”, Elbląg, 2017 r., ss. 96.