Komu Bóg nie dał żadnego talentu, ten z braku innych możliwości bardzo często decyduje się na zaistnienie w świecie polityki. Łże zatem ile wlezie, a i tak nikt nie może mu nic zrobić.
Znany jest mi przykład całkiem niezłego malarza, który w czasach PRL-u utrzymywał się głównie z wykonywania zleceń Komitetu Wojewódzkiego ówczesnej ,,przewodniej siły narodu’’ czyli PZPR, wykonując bez żadnych moralnych zahamowań wszystkie możliwe dekoracje z okazji m.in. 1-go maja, 22-go lipca lub kolejnej rocznicy bolszewickiej rewolucji zwanej październikową, której rocznica – w wyniku zmiany kalendarza – obchodzona była w listopadzie. Oczywiście nie był on żadnym ideowym lewakiem. Po prostu należał do ludzi, którzy jak gówno zawsze wypływają na wierzch i dają dupy każdemu, kto tylko odpowiednio dużo im zapłaci.
Nastał pamiętny rok 1989. Po komunie został jedynie smród i nie spłacone długi, a Polska zaczęła stopniowo, choć bardzo powoli przeistaczać w normalny europejski kraj. Nasz bohater natychmiast przefarbował się z ,,czerwonego’’ na ,,czarnego’’ i zaczął przymilać się do weteranów Solidarności oraz Kościoła Katolickiego. Oczywiście nie z przyczyn ideowych, lecz dla forsy i odpowiedniej pozycji w środowisku.
Kiedyś w miejscowej galerii BWA zorganizowano mu wielką retrospektywną wystawę – bynajmniej nie ze względu na jego talent malarski, lecz dzięki temu, iż w odpowiednim momencie został teściem faceta, który jako członek (w przenośni i dosłownie) kolejnej ,,przewodniej siły narodu’’, stał się akurat burmistrzem naszego miasta. Usłyszałem jak jego zięć-burmistrz z przejęciem opowiadał grupce zgromadzonych wokół niego gości.
– Wiecie jak mój teść walczył z komuną? – pytał z przejęciem burmistrz. – Te skurwysyny zmuszały go szantażem, by wykonywał wszystkie dekoracje z okazji świąt państwowych i partyjnych. Po prostu komuchy chciały mieć na swoich usługach najlepszego malarza w mieście. A on ich i tak w chuja robił, bo wszystko malował krzywo i na dodatek strasznie zawyżał rachunki.
– A to spryciarz – skomentował któryś z zebranych. – Ekonomicznie ich wykończył. A ja naiwniak myślałem, że to Solidarność...
- Jerzy Utkin
- "Akant" 2012, nr 1
Jerzy Utkin - Jak teść burmistrza walczył z komuną
0
0