na obiadach czwartkowych króla jegomości
każdy z grona wybranych jakże chętnie gościł
popisując się z gracją swoją elokwencją
dowcipem oczytaniem i świetną prezencją
król Stanisław był łaskaw nagradzał przemowy
uśmiechem smutnych oczu lub skinieniem głowy
zadumany nad losem Rzeczypospolitej
tak naukę jak sztukę traktował z zachwytem
nie zdało się to na nic Bar i Targowica
dwa oblicza swawoli polskiego szlachcica
w dobrej albo w złej wierze gdy obce armaty
rwały w strzępy ustawy dekrety traktaty
ze swego panowania zdał rachunek słony
woląc zad Katarzyny od polskiej korony