fala bólu nadciąga przypływem cierpienia
pojednanie z nicością i nigdy nic więcej
chociaż w środku krzyk jeden to twarz jak z kamienia
by nie dać satysfakcji załamują ręce
nad twym losem życzliwi oni dobrze wiedzą
co dla ciebie najlepsze więc rób co ci radzą
udawaj nawet wdzięczność jak zając pod miedzą
serce na śnieg rzucone i pokryte sadzą
tropy wiodą ku sercu nadchodzą myśliwi
każdy z bronią gotową do oddania strzału
żaden się nie zawaha choć może się zdziwi
że nie tańczysz na śniegu mimo karnawału
przecież radośnie wokół i w oku łzy nie ma
która obraz zniekształca dostrzec nie pozwala
czym nasiąka w czas łowów udeptana ziemia
kiedy oddech przerywa bólu nowa fala