Ściany muru nie znają, a okna - okiennic, mówią, że wiatr tam odmawia modlitwy codzienne...a sufit, tylko z nazwy sufitem jest zwany, bo niebem się pokrywa i często spadają przez niego gwiazdy.
Może brakuje mi szczęścia, ale nigdy nie wiary, że w takim właśnie domu kiedyś zamieszkamy.
A czas niech sobie płynie jak woda...między palcami...to nasz byt odrębny, gdzieś pomiędzy ziemią a obłokami.
I nie ma obaw, że mury się skruszą i uleci z nich pielęgnowana dusza.
Nie ma obaw...bo murów nie ma, a dusza tego domu jest pomiędzy nami.