Nikt we wsi nie kwestionował jego niepoukładania i tego, że w jego głowie panował zamęt Przytulał koty i karmił ptaki, ludziom dłoń podawał, gdy głową w dół spadali.
Łapał wiatr w polu, a potem w kominie słuchał jak huczy.
Nie miał nic, co zwykło nazywać się Szczęściem.
Jedno co miał to wielkie serce i oczy, które widziały więcej.
…A Sumienie grzało się w ich blasku. Było czyste… Spokojny sen co noc darowało.
To ono było jego Szczęściem.