czytam wiersze Larsa w lustrzanym odbiciu
i nie wiem, jak można,
jak można tyle ciszy wsypać między słowa,
z przestrzeni tyle dobra ulepić wśród wersów,
nasączyć strofoidy muzyką bezdźwięczną
podobno dzwoni łańcuch,
szczeka pies,
turkoczą koła pociągu
podobno, bo to wszystko w bezgłosie,
w blasku nieustannym, pod taflą lustra,
w mrozie, w rozcieńczonym, starym świetle lampy,
w reflektorach trwania
czytam wiersz Larsa,
sam mi się przekłada
równo czas w szufladzie stracony, nie stracony,
stracony,
w lustrze cisza płynie
pokarana lśnieniem
i trzymam pióro w górze