To niby luźne zapiski, trochę niedbałe. Niedbałe także o przedmiot zapisków; autor potrafi w ważnym momencie wyjść z sali na papierosa. Wiele w nich trochę zgryźliwych emocji, ale więcej chyba intelektualnego dystansu. Zadziwia natomiast wielkie znawstwo, może nie tyle literackiej rzeczy, co pisarskiej. Bo Stanisław Stanik w zbiorze „Spotkania. Postacie literatury przełomu XX i XXI wieku" odnotowuje głównie zachowania (zachowanie według socjologii różni się od działania, mimowolnością, bezcelowością nawet) ludzi pióra. Przede wszystkim warszawskich, rojących się wokół Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu i wciąż szukającym dla siebie miejsca na szczytach.
Tak, gdyż książka ta odnotowuje wielki przełom, głównie kulturowy i mentalny przełomu XX i XXI wieku, kiedy literatura zeszła z piedestału (nierzadko wybudowanego przez komunistów jak trybunę pierwszomajową), ale także wyszła z książki i zagościła rozsypanymi okruchami w mass-mediach, a przede wszystkim w internecie. Zamiast sławy jest niszowa znajomość takiego czy innego, często przekręcanego nazwiska, zamiast hołdów-anonimowość. Wojciech Żukrowski (23 czerwca 1993 roku), najbardziej cierpiał, że „nie pojawiał się w publikatorach. Tak zacięcie walczył o odwrócenie doli, że wysłał opowiadanie na konkurs „Wiadomości Kulturalnych". Nie otrzymał nagrody, zwrócili uwagę nieopierzeni, początkujący prozaicy" (s.21).
Takich frustratów jest na kartach książki S. Stanika znacznie więcej, choć autor „Spotkań" nie dramatyzuje, tylko rzeczowo sygnalizuje zjawisko. Mówi o pisarzach „przykro doświadczonych" (s.140), ale cały czas pozostaje jakby na powierzchni zjawiska. Nie wnika w głąb. W fakt, że wielu tych przykro doświadczonych, lokajsko wysługiwało się komunistom, że donosiło na kolegów do SB, że rozsiewało zatruty pokarm niemoralności, z homoseksualizmem na czele, że wielu pisało pięknie ale pusto. Każde zjawisko ma bowiem swoją przyczynę i aby coś rozpoznać, nie wystarczy pozostać na poziomie behawioralnym.
Niemniej autor „Buntowników i konformistów" nie unika – choć przez ogródki – wartościowania. Wprawdzie czuje solidarność z innymi wyrobnikami pióra, to jednak potrafi wyróżnić fenomen poetycki w osobie Jana Twardowskiego. W 1970 roku Konrad Górski przepowiedział: „Za 20 lat będzie to najważniejsza poezja w Polsce. W poezji istnieje albo dramatyczna próba ocalenia, albo nihilizmu. Ksiądz Twardowski nie mieści się w żadnej z tych formuł, istnieje jako osobne zjawisko. Jej przesłanie, to, że żyjemy w świecie odkupionym. Jest to świat, w którym chcemy mieszkać. Tajemnica, która nie przeraża, a daje nadzieję" (s.68).
Ta analityczna konstatacja jest jednak jedną z rzadkich w tym pełnym drobiazgów (np. zaczesane do tyłu włosy, niedrogi długopis) zbiorze opowiastek.
Zadziwiające, że te drobiazgi układają się w pewną mozaikę, a z owej mozaiki wyłaniają się kontury sensów i wartości. Jakich? Na pewno miłości i dobroci, zrozumienia drugiego człowieka, wiary w twórczość i jeszcze wiele, wiele innych. Mamy też quasi-panoramę środowisk twórczych w okresie przekwitania literatury i chaosu społeczno-mentalnościowego, ale nade wszystko bardzo interesujące tropy dla historyków literatury, czy to biograficzne, czy to ideowo-ocenne.
Stanisław Stanik, Spotkania. Postacie literatury przełomu XX i XXI w., Warszawa 2014, Wydawnictwo Komograf, ss. 152