Z cyklu Rozmowy z Julianem Przybosiem
V. Dzień powrotny
Z nadrzecznych czarnych jeszcze
umazanych zimnem i wilgocią badyli
skowronek
zaklina wiosenne tchnienie dnia
Cieszy się że przyjechałem
odwiedzić wielkiego poetę
i słuchać recytacji jego wierszy
U Przybosiów dom zamknięty
ale okno otwarte
chociaż ziąb i marcowa mgła
Pewnie poszli szukać Juliana:
- lubił skrzydła Pegaza stroić
w płonące widnokręgi
i metafory rozkwitające katedrami
Słońce ze wzgórz Gwoźnicy
dzisiaj
jaśnieje tylko w słowach wiersza
i w oczach dzieci
które schodząc ze stoków
niosą ze sobą słoneczność
Przybosiowych pagórów
i z ostatnich wakacji
i z wierszy zebranych
Przed cmentarnym wzgórzem
w pobliżu rozstajnych dróg
tartak huczy martwym szumem lasu
Słowo drzewo odarte z zieleni
piły rytmicznie tną wzdłuż
- wychodzą brusy
o jasnych słojach i dniach
Ani śladu łkania słowika
Świat nie jest, świat się wiecznie zaczyna
Rzeszów-Gwoźnica 6. 03. 2014 r.