I. Fantazja polska
Droga Uto
O – wypadło i chciało na przyboś szukać Pani
Pani odjechała za swoim przeznaczeniem
Tatę wołaliśmy razem z dziećmi w szkole
On powrócił tu
do słońca ze wzgórz Gwoźnicy
Sołtys odjechał
Miejscowy wójt
mozolnie układa kamyki pamięci
Wiatr popycha toczy targa
przejrzysty widnokrąg
W dolinach i w tartaku dźwięczą onomatopeje
W jesiennym ale pełnym jeszcze błękitu przestworze
kwitną metafory końskie łby mgławice
szukają miast maszyn mas
oficyn zwrotnic linii gwaru
oberka Naprawy Paryża Olimpu
Tabuny młodych poetów
ciągle szukają sensu poetyckiego
niepotrzebnie uciekając od sensu życia
Gwoźnica – Rzeszów, 6.10.2010 r.
Z cyklu Rozmowy z Julianem Przybosiem
II. Dziedzictwo
Kartki z Gwoźnicy uniwersyteckie księgi
obłoki otwarte marzenia
pisane niebieskimi widnokręgami
słowa oprawione w pragnienia
w lęk i w zdziwienie pierwsze
Odgłosy walczącego Lwowa niepokój matki
Odgłosy walczącej Warszawy cyniczna cisza
Paryża i Londynu
Nad świętym cmentarnym wzniesieniem
unoszą się tamte zdarzenia
fragmenty płynącej wciąż wieczności
odległe wołania
coraz bardziej zamazane imiona
Wzgórza płoną południową jasnością
i Twoimi złotymi wersami
szumią
szumem proszą o pamięć spełnienie
Zapatrzeni w odchodzące szybko lato
w rozżarzone jeszcze sierpniem pola
układamy nowe wiersze nowe programy
odkrywamy bliskość
Warto pragnieniami zapisywać białe kartki
Rzeszów, 15.10.2010 r.
Z cyklu Rozmowy z Julianem Przybosiem
III. Powidok
W połowie maja Uta biegła do ojca
po białych kalinach po białych widnokręgach
po rozkwitających w słońcu metaforach
I ojcu chyliła nowy błękit Patry
i wzgórza zaganiała jak gęsi
chociaż to nie jej dzieciństwo było pastusze
- Halo! Hola! Hololo
Hola !Halo! Zielolo
Halo! To Uta tutaj,
mówitu Basia- Uta.
A tam Guskaj?
Zapukaj tu, zastutaj!
A tu tak
i ludzie inni
i sklepienia nieba inne niż wtedy
gdy losowi można było bluźnić
Dziś głos ojca jeszcze raz spina
zachwyt nad katedrą Norte Dame
z bielą podkarpackiej tarniny
Obnażone piękno ciągle drży
Wszechobecne słowo poety żyje
Zastutaj!
Rzeszów-Gwoźnica, 29.05.2011
Z cyklu Rozmowy z Julianem Przybosiem
IV. W solarnym kręgu
Władysławowi Przybosiowi
pomysłodawcy i fundatorowi
obelisku Juliana Przybosia
Stoję do dziś w tej wiośnie
Widzę wieś uczepioną wzgórz
Odsłaniam widoki na pagóry
Samotna wierzba na wielkiej łące
na nowo pilnuje czasu i przestrzeni
Łąka jak paryski plac – piękna kusząca
Nie słychać jednak rżenia rozwianej kobyły
– tylko jak dawniej
„ustawiczne wybuchy zieleni"
i ustawiczny szum zielonych dębów
One powinny cię pamiętać...
Medalion na postumencie
jak dysk niesie jasność twojej twarzy
w wieczność świata i słońca
Nie pomyliłeś się kiedy pisałeś
do brata Władka na wieś
„tylko ty mi dobrze z oczu patrzysz"
Władek też się nie pomylił kiedy rył ci słowa
ziemią gwiezdnie i ornie pojętą
Ziemi kłaniam się waszym niebem
Rzeszów-Gwoźnica, 18.06.2012 r.
Z cyklu Rozmowy z Julianem Przybosiem
V. Dzień powrotny
Z nadrzecznych czarnych jeszcze
umazanych zimnem i wilgocią badyli
skowronek
zaklina wiosenne tchnienie dnia
Cieszy się że przyjechałem
odwiedzić wielkiego poetę
i słuchać recytacji jego wierszy
U Przybosiów dom zamknięty
ale okno otwarte
chociaż ziąb i marcowa mgła
Pewnie poszli szukać Juliana:
- lubił skrzydła Pegaza stroić
w płonące widnokręgi
i metafory rozkwitające katedrami
Słońce ze wzgórz Gwoźnicy
dzisiaj
jaśnieje tylko w słowach wiersza
i w oczach dzieci
które schodząc ze stoków
niosą ze sobą słoneczność
Przybosiowych pagórów
i z ostatnich wakacji
i z wierszy zebranych
Przed cmentarnym wzgórzem
w pobliżu rozstajnych dróg
tartak huczy martwym szumem lasu
Słowo drzewo odarte z zieleni
piły rytmicznie tną wzdłuż
- wychodzą brusy
o jasnych słojach i dniach
Ani śladu łkania słowika
Świat nie jest, świat się wiecznie zaczyna
Rzeszów-Gwoźnica 6. 03. 2014 r.
Z cyklu Rozmowy z Julianem Przybosiem
VI. Horyzonty
Malarzowi Zygmuntowi Zabłyszczowi
Artysta z Wilczego
tego wyraju słońca zieleni
i otwartych przestworów Przybosia
magicznym pędzlem
i błękitną barwą niebios
maluje jak poeta
pojedyncze słowa całe fragmenty
rozkwitające sady zdania metafory
płynące jak rzeka
z doraźnymi zakolami przeznaczeń
W wierszu i na obrazie
jedno pole drugie pole trzeci zalas
i pustkowie –
żadnego miasta żadnej maszyny
żadnych mas – tylko Gwoźnica
w światłozieleni rozpłomieniona
rozsnutą barwą i dopełniona
oddalą widnokręgu
Świt jak źródło
szepce dzień w otwartą przestrzeń wzgórz
Rzeszów, 14.10.2014 r.