Wychodzi na Północny Przylądek
każdego poranka
na oślep we mgle
w mroźnym deszczu
Jest pełna wiary ze wrócą
rozpoznając jej rude włosy
unoszone przez wiatr
zamiast światła latarni co wskazuje drogę
Widzi jak
skalny jęzor ziemi
połyka łapczywie morską wodę
więc modli się do niego
żeby ich oszczędził
To już rok odkąd wypłynęli
a horyzont niezmącony obrazem łodzi
powoli zabija nadzieję
Ona mówi że horyzont jest obcy
a jej ziemia i wiatry północne
nigdy nie zawiodą
Minął kolejny rok odkąd wypłynęli
a niegdyś rude włosy
wiatr zaplótł w siwy warkocz
Przeznaczenie
Każdego dnia zmierzają
do horyzontu
codziennie tkają kilim
istnienia
wieczorem
komentują przemijanie
wyświetlają w pamięci
film o sobie i innych
segregują uczynki
dokonują ocen
ferują wyroki
zmęczeni snem o życiu
rozrywają krzykiem
środek nocy
złamana dookolna cisza
próbuje chwytać cząstki
wstającego dnia
rozbudzeni patrzą na niebo
z jesiennymi zbiorami gwiazd
ciężkim westchnieniem
otwierają księgę
kolejnego dnia