Pozwólmy umarłym odejść
do ich małych domów zacisznych
mieszkań w których skryli się
przed życiem Nie wzywajmy ich
na jawę aby topić w oceanach łez
Oni swoje przeżyli Teraz
niechaj mają czas odpocząć
od naszych problemów własnych
trosk które upychali po kieszeniach
za życia
Pozwólmy im nareszcie
zająć się sobą Nie wzywajmy
niczym karetki pogotowia
do ratowania naszych chorych
potrzeb współczucia Miejmy
dla nich litość
LIST DO BERENIKI
Bereniko wybacz jeszcze tyle
tęsknot we mnie których nie zdążyłem
Ci wyznać czas jednak
ogląda się za mną pospiesznie chowa
moją mrówkę w kieszeń swego
płaszcza to ona będzie nosić
moje listy do Ciebie teraz
odpoczywa pod wskazówką zegara
lub może widzi tę godzinę
która przybliża się do mnie
i drży przed nią…
już rozmawiałem z Bogiem i nie boję się
tej chwili która jest
końcem i początkiem zarazem będę
pisał do Ciebie listy na kartkach
snu płatkach kwiatów
z naszego ogrodu lub skryję je
w śpiewie kosa na czubku sosny
jeszcze tyle nie zdążyłem
Ci powiedzieć…
słowa jednak mieszkają w sercu
nie w ustach wierzę więc
że zdążyłaś je odczytać
piszę ten list w pośpiechu pomiędzy
jawą a snem
– czasem myślę że moje
życie nie mogło mi się przydarzyć
na jawie Calderon śmieje się
wtedy ze mnie i mruczy pod nosem
La vida es sueno
– boję się obudzić
by czar nie prysł…
moja mrówka bawi się
wskazówkami zegara przesuwa
je w prawo i w lewo jeszcze
wszystko możliwe…
CMENTARZ IV
ostatnie toasty za wieczność
na rozchodne chłodny
uścisk dłoni tyle
musi wystarczyć
by nie zapomnieć teraz trzeba
posprzątać po gościach zwiędłe kwiaty
wyrzucić sztuczne zostawić
na przyszły rok szkło pochować
wystarczy później wypełnić
wkładem za rok może
ktoś przyjdzie i będzie
jak znalazł teraz
wystarczy tylko czekać…
LIST DO MAMY
często rozmawiam o Tobie
ze sobą przywołuję obrazy z dzieciństwa
jakby tam było
najbliżej jesteś w nich
namalowana w ogrodzie
pośród narcyzy biegnę do Ciebie
ale Ty giniesz w bieli ich zapachu
i nie wiem sen to jest
czy jawa spoglądasz na mnie
z porcelanowej fotografii
uśmiechnięta tak gorąco
obetrę Ci twarz …
w dniu w którym umarłaś po raz pierwszy
pojechałem na miejsce Twojego dzieciństwa
jakbym wierzył że tam Cię odnajdę biegającą
po zielonych parowach
pośród motyli czekałem
ale Twój czas przestał płynąć i czekanie
moje było nadaremne
nie wiem kiedy przyjadę do Ciebie
samochody zatrzymują mnie na ulicy
jakby chciały zabrać w daleką podróż….
LIST DO MIRKA PISARKIEWICZA
piszę ten list bo chyba zaczynam się bać
że może mi zabraknąć czasu
by powiedzieć wszystkim
których kochałem
ile dla mnie znaczą
nie spieszę się z odejściem
tylko czasem
ziemia mi się pod stopą zapada
jakby głębiej
i mrówka w szczelinę wchodzi
spogląda za mną
czy idę jej śladem
– wierzę że to właśnie ona
zaprowadzi mnie do Boga
i będzie Stamtąd
nosić listy do mojej Bereniki –
nie mogę zostawić jej samej tyle razy
umierała i wracała do mnie by być
pośrednikiem między mną
a Bogiem
pozdrów ode mnie Beatrycze
i powiedz że dzięki
jej obrazom
ludzie upodabniają się do aniołów
– to jednak niebezpieczne bo zatraca się
granica między ziemią
a niebem
i zbyt łatwo ją przekroczyć
nie spieszę się dopóki
słońce i ptaki śpiewają
a ludzie przyjaźnie patrzą
żal odchodzić…
ten list piszę
… na wszelki wypadek …