ma ambicję stać się berlinerstrasse albo champs elysees
wstrzymuje oddech na pobłyskującej brukowej kostce
i obcasie damskiej szpilki w fudze. w obawie przed zwichnięciem
nogi na chodniku
obcojęzyczne koszule szyldów wyciągają rękawy
wraz z historią jakichś krajów i czapkami tamtej armii
odrestaurowane lokale po plajcie sklepów informują o kolejnym
skoku do luksusu. wyłożone marmurem jak grobowce
zaułki stroją się w tęczę plastikowych kubłów
proszących o drugie życie za drobną opłatą
ciemne oczodoły budynku po obiekcie szpitalnym
wieczorami raczy się koką ale już podpływa żabka
z haczykiem w pyszczku. odrobina lekcji z polskiej pisowni
ciągle mówi o pieniądzach jakby były z piasku
w rozkopach obsikiwany przez rasowego owczarka
stare trawy na poboczu przestały narzekać na komunę
która bądź co bądź była taka swoja