I
w lepszym świecie wiersz czyta się papierosem przepalając kartkę
oczy mruży się coraz bardziej tak do zamknięcia by nie widzieć
niektórzy potrafią czytać w ciemności święte słowa
tu pełno jest miejsc na odpadki z życia idealisty
marzyciele żerują nad ranem w kubłach na śmieci
przewalają sterty szmat i opakowań
tu fermentują uczucia w wino z dodatkiem siarczanów
patykiem pisane kocham cię to wszystko na co stać naturystów na plaży
stoją potem dumnie ciążąc zmarszczkami ku wydmom
w lepszym świecie mam na języku ukryty smak
choć papierek lakmusowy w mózgu człowieka rzadko zabarwia się
a zmarszczka na środku czoła jest jak opustoszała ulica
II
pod kloszem chmur pogoń za światłem
gromadzimy bezcenne promienie w słoikach wekujemy
uszlachetniamy horyzont wywarem z kopru i solankowej wody
zapasy falującej radości przydadzą się na zimę
wycięty z zasłony życia klosz w pstrokate kwiatki
tło z imion które trwają do następnego porywu wiatru
ktoś zdmuchnął komuś elektryczność
czyjś knot dymi brakiem zasilania
czasami zasłona śmierci unosi się i na chwilę
widzimy bardzo młode twarze prababć i pradziadków
słyszymy dziecięce rozmowy
a nauczyciel z podstawówki sprawdza obecność
III
przemiana grudki ziemi w krajobraz przemiana dźwięków
w melodię przemiana pustych naczyń w modlitwę
moja przemiana w lepsze ja
by przemienić chleb w ciało nie potrzeba boga wystarczy w lustrze
zobaczyć twarz na obraz i podobieństwo by przemienić wino w krew
wystarczy na czas nie schować noża do kuchennej szuflady