Mierne kino gdzie cień jest we wszystkim
Falują w oczach wydrążone wnętrza
Zakurzony frak w rogu sali gra na pianinie
Blask cyny na twarzach wytarta skóra na łokciach Napisy na planszach pokazuje cisza
Bóg w sepii kłania się z kieliszkiem szarego wina
W tym kieliszku płynie podnoszone do ust
Woda jest wieczną folią i nie gasi pragnienia
Wiatr nawiewa ziemię do wysuszonych ust
Projektor szeleści oddychając
Bóg w smokingu bierze na ręce kobietę
I wchodzi po schodach
Schody łuszczą się czasem
I wtedy ogień rudy odbija się wśród matowych drzew
Na koniec gaśnie wszystko co ustalone
Plansza z napisem koniec, stoi po kolana w popiole