zaszczuci i sprzedani luksus wybaczania
nie jest naszym udziałem zbyt nisko się kłaniać
musieliśmy czas długi nie stać więc nas na to
by po latach wybaczać tak sędziom jak katom
osądzani bez prawa do słowa obrony
pogrzebani za życia przeszłości demony
tańczą na naszych grobach zjawy wśród kurhanów
dziedzictwo chłopskich buntów i krew jaśniepanów
zastyga nam na rękach cóż można poradzić
gdy wczorajszy przyjaciel już jutro nas zdradzi
obłąkani poczuciem ciągłej bezsilności
dłonie w pięści zaciskać aż zatrzeszczą kości
możemy tylko tyle lub wilczym spojrzeniem
rzucane nam pod nogi wciąż nowe kamienie
kruszyć w drobny żwir którym co rychło się zdarzy
wysypane zostaną alejki cmentarzy
żwir jak wyrzut sumienia gdy znajdzie się w bucie
przypomni że przed prawdą nie ma dokąd uciec