Archiwum

Stefan Pastuszewski - Przypominanie

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Zawsze miałem Zdzisława Prussa za czułego liryka. Nie zwodziły mnie jego satyry, kuplety kabaretowe, piosenki, wreszcie niezapomniane doroczne przedstawienie kabaretowe pt. Szopka noworoczna. Traktowałem to wszystko jako dowód wyjątkowego talentu słowiarza. A także jako jego profesjonalizm, bowiem profesjonalny pisarz musi przecież pisać i pisać.

Rysem charakterystycznym postawy poety wobec świata przedstawionego jest współczulność. Autor interesuje się ludźmi w kłopotach, ludźmi nieszczęśliwymi,  a także takimi, których nikt nie zauważa, tylko on, poeta. W tym zainteresowaniu - zauważaniu jest autor Uroczystości rodzinnej (1973) trochę łzawy, co także przekłada się na zauważanie siebie. Dlatego też omawiany zbiór ma charakter pożegnalny, testamentalny wręcz; weźmy choćby pod uwagę sam jego tytuł oraz tytuł jednego z poprzednich tomów Przedostatnia sylaba (2010), a także wcześniejszego, też wyboru, Pogrzeb starej marynarki (1999) czy kolejnego Tylko tyle (2008). Być może jednak wybory, wymuszające przecież retrospekcję skłaniają do łzawości z powodu tęsknoty za zawsze piękną przeszłością,. Z drugiej jednak strony grzebanie w pamięci jest wyraźną, świadomie pielegnowaną cechą warsztatu poetyckiego autora Sielanek i nekrologów (1983). Nie jest on bowiem neurotycznym kronikarzem przeżywanych chwil, tylko refleksyjnym  pamiętnikarzem. Bez wątpienia jest to poniekąd także cecha prozatorska, stąd fabularność większości wierszy, w których zawsze coś się dzieje i coś się zaraz stanie, co sprawia, że czyta  się je z łatwością, a dzięki swoistemu rytmowi i niekiedy rymom łatwo zapamiętuje. Fabułki budzą też ciekawość końca, który zazwyczaj jest u autora Szukania indyków (2006) bardziej paradoksalny niż aforystyczny.

Każdy wiersz zwraca uwagę, choć autor Szczygła z New Jersey (2008) jest poetą codzienności:

grzeje słońce
pies szczeka
gdzieś warzy się piwo

Nie, nie akceptuje powszedniości, jakby na pierwszy rzut oka (słuchu) mogłoby się wydawać.

Choć usiłuje oswoić szarość, to jednak ona go razi. Rażą go też, wręcz napawają bólem, niesprawiedliwości losu. Poczytajmy:

Przydział ról

trawa jest do deptania
do spalenia czarownica
komik jest do min strugania
do strugania drewna stolarz

włamywacz jest do włamywania
do klepania biedy biedak
do rzucania ręczny granat
drzewo do rzucania cienia

a do czego jest ten chłopiec
który stoi nad jeziorem
oczy wbite ma w horyzont
a dwie kule w piasek

Tak autor Z ręką na sercu (2007) to wrażliwiec, najprawdziwszy wrażliwiec, który zrozumie i cierpiącą na chorobę Alzheimera (Mocno starsza pani irytuje się na fryzjerkę) i przypadkowy romans platoniczny w pociągu (Między stacjami).

Jeśli idzie o cechy formalne recenzowanej poezji, to zwraca uwagę budowa strof pod rytmiczną recytację, tak przecież charakterystyczną dla poety uwielbiającego scenę, choć spalającego się niemal do cna w ogniu tremy przed wyjściem estradę. Wiersze chcą się więc podobać szerokiej publiczności i podobają się, nie tylko zresztą korpulentnym już paniom, które zawsze mobilizują się na hasło: Wieczór autorski Zdzisława Prussa. Utwory te doceniają także młodzi słuchacze rapu, właśnie z uwagi na ową prawie że rapową rytmiczność, ale mają oni z kolei pewne pretensje do ich ułożoności, podczas, gdy im  bardziej podchodzi postmodernistyczne rozwichrzenie.

Niektóre utwory są zgrabnie i – co najważniejsze- szlachetnie rymowane, co dowodzi, że autor Ze słuchu (2008) jest autentycznym mistrzem słowa. A z racji tego, że posiadają one przypowieściowy charakter, to łatwo wpadają w ucho i głęboko zapadają w pamięć. Nie raz spotykałem się z fanami, którzy tę i ową frazę powtarzali, mówiąc przy tym z namaszczeniem: „- Jak napisał Zdzisław Pruss…”

Cechą charakterystyczną języka autora Z ręką na sercu (2007) są neologizmy, które przynajmniej dla mnie są dowodem wirtuozerii poetyckiej (vide Bolesław Leśmian), jako że poezja to także „praca w języku”. Przytoczmy choć kilka, bo są tego warte: psychostan, wpiasekwstąpienie, niemajaktopiece, życiopiciorys

Poeta trochę nadmierną wagę przywiązuje do zgrabnych, nierzadko metaforycznych zbitek słownych, zazwyczaj z racji paradoksalnego, nierzadko satyrycznego charakteru, nadających się na tytuły prasowe. Tak jest też w przypadku tytułu recenzowanego zbioru Optymizm specjalnej troski. Być może autor Adresata nieznanego (1993) chciał w ten sposób przypomnieć swą dziennikarsko-kabaretową przeszłość, bo zbiór ma przede wszystkim formułę przypominania. Tak, przypominania, a nie wspominania, bowiem nie ma w nim mimo wszystko sentymentalnej rozwlekłości a poza tym autor do tego testamentalnego według siebie zboru niczego nie dopisał. Nawet w doborze fotografii „z tamtych lat”. Jest wśród nich zdjęcie, gdy poeta w rezultacie „niefortunnego zbiegu okoliczności”, choć nie bez swojego  udziału, chodzi o  kulach.

Jeśli idzie o konstrukcję wyboru, dokonaną wspólnie z redaktorem Michałem Tabaczyńskim, to jest ona interesująca, czytelnicza, gdyż nie chronologiczna, z wyjątkiem oczywiście rozdziału Do żywota trzeźwego-amen. Są to wypisy z tomu wierszy Oddział Wysypisko (1996), który jest – nie ukrywajmy  - przejmującą  relacją z  odwykówki. Na pewno jest to dla wielu sfera ezgotyczna, ale po co aż tak nią epatować! Nie każdy czytelnik jest trolem, który lubi bądź z życiowej potrzeby musi grzebać w wysypisku, choćby tylko czyjejś pamięci. Są sprawy, które lepiej pominąć wyrozumiałym milczeniem. Turpizm Stanisława Grochowiaka był świetny, ale też trochę żenował.

 


 

Zdzisław Pruss, Optymizm specjalnej troski. Wybór wierszy, Bydgoszcz 2017, Miejskie Centrum Kultury, ss. 236.

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.