Beata Patrycja Klary poszła w swoim nowym tomie pt. „Szczekanie głodnych psów" na całość. Nawet, gdybym nie był głodny seksu, to po lekturze, choćby tylko kilku utworów, musiałbym– jeśli oczywiście nie miałbym na sobie kagańca przyzwoitości i zobowiązań wobec wybranej kobiety – z pianą na ustach wołać po staro–słowiańsku: Żażda! Żażda!, czyli Pragnienie! Pragnienie! Jest to poezja mimo wszystko wysokiej próby, choć inspirowana tylko, a może aż „jedyną raną, jaka nie może się zabliźnić". To aż wynika z naturalnej, czystej wręcz emocjonalności seksu. Ciała są bowiem ze swej natury bezwstydne i jakże prosto, bezceremonialnie pragną się zespolić. Przemieszczenie tej emocjonalności do wiersza, tak na wprost, słowami adekwatnymi do jej źródeł, czyli pełnymi krwistego mięsa i smaku kisielu, daje efekty znakomite. Każdy wiersz porusza, bo wciąż jeszcze drga, czy jak kto woli pulsuje frykatywnie. I raduje zagadkowością, odkrywczością metafor, jak seans dotykania nieba, kwitnięcie popiołem… Uwiarygodnia odautorskim wyznaniem, że to wszystko z podpatrywania podczas długich nocnych zwierzeń czyichś fallusów i wagin.
A jednak– wydaje się– że tak może pisać, nie mężczyzna, a kobieta, dla której to natury jedno spełnienie jest tylko paciorkiem w całym różańcu spełnień, a nie spełnieniem jedynym, najważniejszym, po którym za żadne skarby nie wolno iść do łazienki. Bo natura kobiety to powtarzalność. Nie ma dla niej „dnia ani nocy pomiędzy" (255).
Tak bardzo kobiecej poezji, a przez to niemoralnej w ocenie moralności chrześcijańskiej, dawno nie czytałem.
Beata Patrycja Klary: Szczekanie głodnych psów, Gorzów Wielkopolski 2010, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, ss. 72
- Stefan Pastuszewski
- "Akant" 2010, nr 11
Stefan Pastuszewski - Na całość!
0
0