Archiwum

Janusz Orlikowski - Wokół wiary (uzupełnienie)

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Bardzo ostrożnie podchodzę do jednoznacznych określeń. Tym bardziej jeśli chodzi o o tak kluczowe zagadnie. Wspomniałem w eseju Wokół wiary że, cytuję: „(...) będąc swego czasu zakochanym w Bogu mogłem tyle o tych sprawach napisać (…).” Nie byłoby to możliwe, gdyby relacje były inne. I czy teraz są inne? Nie sądzę, tym niemniej warto o tym wspomnieć. To podejście uzmysłowiły mi Dzienniki Witolda Gombrowicza, a konkretnie tam, gdzie pisze on o rodzaju relacji pomiędzy Georg Sand a Bogiem, gdy ten, bywa często że wnikliwy analityk ludzkich dusz, chociaż czasem groteskowy, zauważa tam właśnie taki rodzaj asocjacji. To rozróżnienie: na – zakochanie i – wiarę przypadło mi do gustu. Czy ja czasem po prostu nie uległem stanowi „zakochania”? Stanowi jak najbardziej chwalebnemu. Coś w tym z pewnością jest.

Zakochać się można. Ale i odkochać – owszem. Co by było wtedy? Wtedy cokolwiek wcześniej napisałeś byłoby fiaskiem? Czy się na to zgadzasz? To twoje doświadczenie. Czy mogę powiedzieć, że wszystko co wcześniej w moich esejach w tym względzie się pojawiło było tylko stanem owego „zakochania”? No powiedz – tak. Czy to potrafisz? By musiał pojawić się jakiś niesłychanie ważny impuls, który by tak zawyrokował. Czy taki się pojawił? Nie. Czy taki jest? Nie. Czy taki może się pojawić? Nie wiem. Czy to „nie wiem” jest znaczące? Nie wiem. Jedno jest pewne, wiem co dzieje się teraz. Życie bez asocjacji z Bogiem wydaje mi się być ubogie. Jakbym nie wiedział dokąd odnieść to, cokolwiek piszę i co przeżywam. Ależ przecież zawsze może zadziać się korelacja z absolutem lub drugim człowiekiem – można powiedzieć.

Absolut ze świeckiego punktu widzenia wydaje się być pojęciem bardziej szerokim, przestrzennym. Tylko gdzie tej przestrzeni szukać? Jakie są jej sygnatury? Tego doprawdy nie wiem. Przecież nie w różnicach pomiędzy tym co głosi Biblia, a tym jak stanowią pewne dogmaty Kościoła. To dziś wydaję mi się nieomal śmieszne. A zatem jeśli jeszcze w tomie wierszy Geometria światła z roku 1994 napisałem w wierszu Egzystencja, wiara i motyl że „bóg absolut – według życzeń własnych/ krztusi się na każdym kroku” i, że „czasem widzę – szczęśliwy traf – ów jegomość/ jedyny sens wiary” to dziś ten „szczęśliwy traf” nabiera innego kolorytu. Ba, jest jedyną Koniecznością która mogła się przydarzyć. A „krztuszenie się” zdaje mi się być właściwe, ale nie dla mnie. Zresztą taki był cel napisania tego wiersza (nie dla mnie).

Mogę rzec – właściwie zawsze dążyłem do wiary. Nie wiedziałem tylko, że Kościół to nie wszystko. I pewnie myliłem pojęcia. I pewnie też dlatego, u mnie, absolut pojmowany w sposób świecki  mieszał się z Bogiem. Takie dziwne pomieszanie.

Asocjacje z drugim człowiekiem? One wydają się najważniejsze. To dobre widzenie. Byłem w nim. Hominem quero, czyli – szukam człowieka – powiadał Diogenes z Synopy. Szedł w biały dzień z latarnią w dłoni powtarzając te słowa. Przedstawiciel cyników?  Poniekąd tak, ale co się za tym kryje? To było moją myślą przewodnią, gdy esej Hominem quero postawiłem jako wstęp do tomu wierszy Nierozumny diament z roku 1993. Myśl ważna dla mnie i dziś; jest otwarta zawsze.

Byłem więc tu i tu. Byłem, by tak rzec, w konstelacji absolutu i – drugiego człowieka. One  to powiodły mnie tu, gdzie jestem. Powrót przecież jest niemożliwy i byłby stagnacją. A zatem nie pozostaje nic innego jak tylko asocjacja z Bogiem, gdzie, by tak powiedzieć, świeckie relacje z absolutem lub drugim człowiekiem są tylko jednymi z możliwych konstelacji.

Co to oznacza? Ano nic innego, jak tylko to, że one są, były i podejrzewam będą. Przecież bez nich byłbym tak „boski”, że pożal się Boże.
Myślę, że to już nie jest zwykłe „zakochanie”. Sądzę, że to coś więcej. To pewnie wiara.

Czy tak jest w istocie? Tylko jak ją wyznać, skoro gdy się przypatrzeć tak wiele jeszcze do przeżycia. Tak wiele mówi buntuj się przeciw temu, bo to przecież nie tak. Mówiąc wierzę, czy to od razu znaczy przynależę do całości? Czy może jednak nie?

No pewnie, że nie. I amen. A może jest inaczej? Mówisz Konieczność, a jednak się buntujesz.      

                                                                

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.