Jak wszyscy jeszcze we śnie brodzą, ja wychodzę na spotkanie światu.
Chcę ślady swoje zostawiać, w ogóle nie ścigając sie z czasem.
Wychodzę już o świcie, bo słońce, które wpadło w moje źrenice, zaprosiło mnie na spacer.
Wychodzę, bo niebo błękitne najpiękniej wygląda nie z okna ale nad głową zawieszone...
Wychodzę bo nie chcę trwonić czasu w czterech ścianach, które bez słowa patrzą na mnie.
Idąc tak i cienie omijając, czuję, że życie kolejny dzień mi darowało.