Zanim z nią ludzie się pożegnają,
A są wyraźne już tego sygnały,
Wiadomo - żadne surmy nie zagrają,
Choć zamęt przecież będzie z tym niemały,
Chcę wypowiedzieć moje pożegnanie,
Bo prasa generalnie zasłużyła na nie.
Nie była mi łaskawa, to pewne,
Odrzut lub milczenie to był jej nawyk,
Nieczuła na groźby ani prośby rzewne,
Niezależnie dla kogo był mój słowny kamyk,
Bom ja amator, w prasie wolontariusz.
Wielu przykrości mego życia diariusz.
Lecz i tu spotkałem przyjaciela,
Choć starożytne miał miano akantu,
Z nim były dni sukcesu i wesela
I zawsze prawdy, bez żadnego kantu.
Mądry ten Stefan moim ciceronem,
Mówię więc o nim wciąż łagodnym tonem.
Radosna ta moja z „Akantem” przygoda,
Wiersze i artykuły to moje aktywa,
Choć było raz odjąć, a drugi raz dodać.
I za to ma pamięć o nim taka żywa,
I chociaż w Bydgoszczy jest jego siedziba,
Chętnie czerwony rozwijam tam dywan.
Sterty czasopism dawno potargane –
Nie było miejsca w muranowskich klitkach
Nie pójdą ze mną na wieczną nirwanę,
I tak się zerwie znajomości nitka.
A może choć ich nazwy nie ulecą,
Lecz po co prasa nieżywym podlecom ?
Tak to się z prasą moją żegnam godnie.
I to na wieki a nie na tygodnie.