Zgasły piecyki elektryczne i atomowe
elektrownie, lampki i latarnie, czajnik
żebym nie mógł się sparzyć, lodówka
z niezmrożoną wódką. Nie sięgam
dalej niż ja sam. Po omacku
krążą elektroniczne wiadomości, próżno
nie wysyłam sygnałów swoim ciałem. Zewsząd
milczą semafory i szlabany, w wagonach
pocztowych utknęły listy i my o tym wiemy.
Nie odmieniam się w żadnym z dialektów, w gardle
schnie, nie mielę językiem, pragnę.
Paląc papierosy odmierzam się łyżeczką.