Nad ulicą kurz – od ciągłego ruchu powiek,
od podpierania ścian. Śnią się nam dziewczęta
z dalekich krajów, które odprawiają gusła,
odmieniają miłość we wszystkich dialektach.
Albo siedzą jak ty, z nogami założonymi jedna
na drugą. I ten dysonans, kiedy hostessy rozlewają
ogień w plastikowe kubki i sól zostaje na ustach.
Siedzimy głośniejsi od bomb, nic za pazuchą
tylko zapalniczki po kieszeniach. Jeden twój gest,
nierozważny ruch i zaczniemy palić, i zaczniemy
płonąć.