to miasto stanowiło dla nas jedynie epizod
przecinaliśmy je na wskroś aż gasło słońce w tylnej szybie samochodu
podawałam ci puste dłonie wiedząc że przebaczenie wcale nie musi być procesem
zdzierałeś zębami moje opuszki bym nie zostawiała po sobie śladów
nie były w stanie nas rozdzielić niewygodne przestrzenie
ani szyby ani kraty, znaki stop
przemieszczaliśmy się by dotrzeć do celu jednak naszych domów
nic nie łączyło
żaden fragment skóry, kawałek nabłonka, kropelka krwi
dlatego ostatecznie pozostawaliśmy sami
telewizja puszczała filmy o seryjnych zabójcach
fotel zapadał się pod ciężarem naszych ciał albo myśli
sąsiad w dole hałasował chyba potłukł szło