Lubońskie wydawnictwo „Pomost" od 2010 roku emituje w ramach serii „Festung Posen- 1945" wspomnienia Niemców, którzy cały miesiąc bronili Poznania przed Armią Czerwoną. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby książki te opatrzono trzeźwym komentarzem historycznym, jednoznacznie dowodzącym, że Niemcy ci nie bronili wcale swojego miasta i swojej ziemi, tylko terenów przez siebie okupowanych. Choć autor relacji Dwa kroki do masowego grobu Kurt F. Lange pisze, że jako pełnoprawny mieszkaniec Poznania (od 1919 roku) uważał za swój obowiązek obronę miasta przed Armią Czerwoną, to jednak nie objawia świadomości, iż jego miasto należało do II Rzeczypospolitej, iż większość jego mieszkańców to Polacy, a Armia Czerwona w tamtym okresie niosła wyzwolenie spod niemieckiej okupacji. Cynizm tej postawy podkreśla fakt, że w/w zdezerterował z Wojska Polskiego. Ten nauczyciel z gimnazjum im. F. Schillera ukończył Szkołę Podchorążych nr 7 w Śremie, awansował do stopnia dowódcy plutonu 83 Pułku Piechoty w Kobryniu, został kandydatem na oficera, lecz zdezerterował przed ukończeniem kursu. Po napaści Niemiec na Polskę ochotniczo wstąpił do Wehrmachtu.
Cynizm i fanatyzm przejawiają się w każdym rozdziale. No i organiczna wręcz niechęć do Polaków. Pisze o „polskich czasach" (s.53), co znaczy, że niemiecką okupację traktuje jako rzecz najnormalniejszą pod słońcem. Pod koniec walki buta tego SS- Sturmana (kapral) szybko mija i – idąc do niewoli- robi wszystko, aby nie rozpoznali go polscy koledzy z podchorążówki oraz jego uczniowie. Pisze: „Znają mnie także polscy gimnazjaliści, których jako student uczyłem w Gimnazjum im. Jana Kantego (…) Przetrwałem walkę, a teraz, jeśli któryś z nich mnie rozpozna, będę zgubiony. Wyciągam chustkę i zakrywam prawą stronę twarzy, ponieważ maszeruję akurat od strony chodnika (…) Polacy opluwają nas, wyzywają, biją i obrzucają kamieniami. Byle nie maszerować na skraju kolumny lub przy chodniku" (s.71-72). Ze strachu ściąga z trupa mundur Luftwaffe, a swój czyli Waffen-SS porzuca.
K.F. Lange kończy swoje wspomnienie wyzywającym patosem: „Niestety, śmierć wielu walecznych ludzi nie uchroniła miasta przed zagładą. Ich ofiara nie może zostać nigdy zapomniana. To była ofiara dla miasta Poznania" (s.85).
Doprawdy, ale polski wydawca (Tomasz Czabański) mógłby opuścić te słowa, chociażby z uwagi na fakt, że Poznań nie uległ zagładzie, a obecnie należy do jednego z najlepiej rozwijających się miast w Polsce. Chyba… Chyba, że wydawcy temu zależy głównie na pieniądzach i zmaksymalizowaniu sprzedaży swoich produktów, o czym świadczy, epatujące wojenną grozę, marne skądinąd rysunki samego autora wspomnień, nauczyciela z Hemeln (w 1948 roku wrócił z radzieckiej niewoli) oraz fotografie miasta po ustaniu walk.
Kurt F. Lange, Dwa kroki do masowego grobu, z niemieckiego przełożyli Małgorzata Markuć i Jerzy Rau, Poznań 2010, Wydawnictwo Pomost, ss.104